I rządzący, i opozycja powołują się chętnie na Konstytucję RP. Czynią to często powierzchownie, na przykład wyrywając z całości zdania im wygodne. Inni znowu dostrzegają defekty naszej ustawy zasadniczej, ale jej poprawianie pojmują jako doklejanie postanowień, jakie się im podobają czy wydają się doraźnie użyteczne. Tak zresztą modyfikowano ją dotąd, dostosowując się do UE.
Konstytucja jako całość była wynikiem kompromisu i łączy postanowienia niezupełnie pasujące do siebie, jeśli nie sprzeczne. Nic dziwnego, że państwo oparte na takiej konstytucji nie funkcjonuje najlepiej, w dużym stopniu generuje ona taki rząd i taką opozycję, jaką mamy. Zmiana konstytucji wydaje się więc potrzebna, ale zmiana gruntowna i przemyślana, wychodząca poza doraźne potrzeby. Były takie próby, zapomniane, jak inicjatywa RPO Janusza Kochanowskiego, i warto do nich wracać.