Poranne programy polityczne w radiu czy telewizji mają nas budzić – ktoś pokrzyczy, ktoś powie coś kontrowersyjnego, ktoś się oburzy. Lewicowego wyborcę, aktywistkę czy społecznika budzą jednak w sposób szczególny. Bo jak nie zerwać się z łóżka, gdy po raz dziesiąty w tygodniu ktoś z głośnika czy ekranu telewizora wierci dziurę w brzuchu i pyta: „Czemu nie ma lewicy?", „Czemu jest tak słaba?", „Czemu wciąż się kompromituje?". Ciśnienie skacze, wstaje się błyskawicznie, energia do działania jakby się zwiększa. Ale na pytania radiowych i telewizyjnych gadających głów odpowiedzi dalej nie ma. Albo inaczej: nikt, skupiając się tylko na losach SLD i Twojego Ruchu, nie chce jej tak naprawdę znaleźć.