Wszyscy teraz paplają o LGBT. Począwszy od arcybiskupa Jędraszewskiego i ojca Rydzyka, o których pisać nie warto (na pochyłe drzewo nawet koza wejdzie), a skończywszy na europośle Biedroniu i zawziętych aktywistkach z tamtych stron (ten sam powód). Zdecydowana większość uczestników dialogu, który już dawno stał się krzykliwą pyskówką, nie wie, że przestała bronić czyichkolwiek praw, a tylko bez zrozumienia obtłukuje jeden z najtrudniejszych, dalekich od rozstrzygnięcia problemów społecznych i moralnych naszych czasów. Być może niektórzy nawet pojmują, ale – jako uwikłani w politykę i przez to uwiązani u swojej budy – muszą ostro obszczekiwać każdego, kto się zbliży.