Za nami kolejna odsłona „afery taśmowej". Ciekawi mnie, jakie jeszcze fakty zostaną ujawnione, ale to, co już wiemy doskonale wpisuje się w dyskusję o tzw. klasie wyższej w Polsce. Wielu by sobie życzyło jej powstania, z tym, że to, co dla niektórych uchodzi za wyznacznik istnienia takiej klasy, dla innych jest patologią. Nawet jeśli w słynnej już restauracji kodeks karny nie został złamany, to zasady demokratycznego państwa jak najbardziej. Pomoc znajomemu biznesmenowi, nie jest żadnym wspieraniem przedsiębiorczości, ale zwykłym kumoterstwem. Bo niby czemu akurat Jan Kulczyk ma dostawać kontrakty na Ukrainie? Ma najlepszą ofertę? Jest najtańszy? Raczej nie, po prostu umiał się dostać do pewnych kręgów.