Z jednej strony krytykować władzę, której dało się kredyt zaufania, to jakby stanąć po jednej stronie z tymi, którzy są jej politycznymi przeciwnikami i przyłączyć się do ich krytyki. Z drugiej, nie krytykować, to jakby dawać przyzwolenie na działania, które się wcześniej tak żarliwie potępiało.
W sytuacji takich rozterek, jedyną i rozpaczliwą formą obrony zostaje powtarzanie jak mantry argumentu, że “tamci też tak robili”. Nie biorąc pod uwagę, że taki argument, to właściwie dowód na złożenie broni i robienie dobrej miny do akceptowania złych praktyk, które miały się raz na zawsze skończyć.