Aktualizacja: 28.10.2018 19:13 Publikacja: 28.10.2018 20:00
Foto: Adobe Stock
Zorientowawszy się poniewczasie, że w 100. rocznicę Święto Niepodległości wypada w niedzielę, grupa posłów PiS niezwłocznie wniosła do laski marszałkowskiej projekt wprowadzenia dodatkowego dnia wolnego, aby umożliwić Polakom „godniejsze uczczenie jubileuszu odzyskania niepodległości".
W samym pomyśle, choć dla gospodarki dość kosztownym (projektodawcy mówią o 4 mld zł, a przedsiębiorcy o 6 mld zł), być może nie ma nic złego. Problem jednak w tym, w jaki sposób wprowadza się ów pisany na kolanie projekt w życie.
GUS opublikował właśnie dane na temat stanu polskiej gospodarki w II kwartale. I nie są to wcale dane bardzo optymistyczne, choć na pierwszy rzut oka mogą się takie wydawać.
Raty kredytów wyższe nawet o połowę? Choć prawdopodobieństwo takiego scenariusza nie jest dziś wysokie, nie jest on jednak niemożliwy.
Homo oeconomicus zaczął być prezentowany jako „bezduszna" i „agresywna" maszyna do kalkulowania kosztów i korzyści, działająca wedle zasady, że ekonomiczny cel, czyli maksymalizacja własnych korzyści, uświęca środki.
Nikt od 20 lat tak bardzo nie nakręcił wzrostu cen w Polsce, jak pandemia pod rękę z lekceważącą inflację Radą Polityki Pieniężnej.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
Analiza skutków rządów 50 populistycznych liderów, w różnych okresach i krajach, wykazała, że ich ambitne plany kończą się nieodmiennie trwałym spowolnieniem wzrostu.
Wydawałoby się, że wybuch wojny w Ukrainie przyspieszy procesy związane z poprawą bezpieczeństwa Polaków. To okazało się złudne. Straciliśmy mnóstwo czasu.
Można odnieść wrażenie, że decyzja Joe Bidena o zniesieniu ograniczeń w użyciu przez Ukraińców systemów rakietowych ATACMS pochodzi bezpośrednio z bestselleru Donalda Trumpa „The Art of the Deal”.
W warstwie deklaracji politycznych nic się nie zmienia, będziemy nadal wspierać Ukrainę, w podskórnej – mniej widocznej – widać zniechęcenie i rozczarowanie niespełnionymi obietnicami.
Warszawa ma szansę w ciągu sześciu miesięcy polskiej prezydencji w Unii przedstawić Europie Polskę jako nowoczesne, dojrzałe, demokratyczne państwo. Rosnącą siłę, która godna jest swoich ambicji przewodzenia wschodniej części Wspólnoty.
Lewica może się dzielić lub mnożyć, ale wciąż nie ma elektoratu. Prędzej Platforma zyska lewe skrzydło niż Lewica podmiotowość. Niewielkie poparcie dla Razem wyznacza więc sufit możliwości samodzielnego ugrupowania socjaldemokratycznego.
Zaprezentowane przez komisję powołaną przez Władysława Kosiniaka-Kamysza dokumenty są porażające. W innym kraju w zasadzie dożywotnio eliminowałyby z polityki.
Należy się pożegnać z programem „800+”, czyli iluzją, że można garścią srebrników skłonić Polaków do posiadania dzieci. Ten program to czysta polityka, kupowanie głosów. Działanie pozorne, które uniemożliwia bardziej racjonalną politykę społeczną.
Liczba osób, które nielegalnie sforsowały granice Unii, gwałtownie spada. Nie ma żadnego kryzysu migracyjnego. Przywódcy „27” zajmują się w czwartek tą kwestią wyłącznie z powodów politycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas