Strona Rady Ministrów w Biuletynie Informacji Publicznej pokazuje, że problemów – tzn. pełnomocników – mamy dziś aż 34! Na przykład ds. zarządzania infrastrukturą drogową, ds. polityki klimatycznej albo ds. szczytu Bałkanów Zachodnich. W ostatnich dniach doszedł kolejny – do spraw partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Jeśli ktoś nie pamięta, czym jest PPP, to nie musi się wstydzić. To coś jak Yeti – nikt go nie widział, choć każdy o nim słyszał. PPP miało połączyć prywatne inwestycje z publicznymi potrzebami. Ale w polskich realiach każdy przedsiębiorca jest traktowany przez urzędników jak potencjalny aferzysta. Od razu pojawiło się więc „czwarte P" – czyli prokurator węszący zamach na mienie publiczne. PPP zaliczyło spektakularną klapę. Partnerstwo skończyło się, zanim się zaczęło. Ani przedsiębiorcy, ani instytucje publiczne nie chcą pakować się w gwarantowane kłopoty.