Aktualizacja: 18.06.2020 21:00 Publikacja: 18.06.2020 21:00
Foto: materiały prasowe
Wizz Air był jedną z pierwszych linii lotniczych w Europie, które zdecydowały się na ponowny start lotów po wybuchu pandemii Covid-19. Czy była to słuszna decyzja? Czy też może zrobiłby pan to inaczej?
Absolutnie słuszna, tylko tak można przelecieć przez ten kryzys. Istniejemy po to, żeby latać. Było to wielkie wyzwanie, ponieważ różne kraje, do których lataliśmy, miały różne podejścia do zwalczania pandemii. Niektóre zdecydowały się na zamknięcie granic, inne wprowadziły dwutygodniowe kwarantanny, na rynku zapanował chaos. Tymczasem zadaniem linii lotniczych jest służyć pasażerom w przemieszczaniu się i pandemia Covid-19 zmieniła to tylko w niewielkim stopniu. Z dostępnych badań wiadomo, że 75 proc. ankietowanych chciałoby podróżować w ciągu następnych sześciu miesięcy, a jedna czwarta Europejczyków planuje podróż jeszcze tego lata. Łatwo jednak nie jest. W dobrych czasach lataliśmy do 45 krajów. Dzisiaj wśród tych krajów trudno znaleźć dwa, w których obowiązują takie same ograniczenia. Brakuje koordynacji, ale jesteśmy zdeterminowani, żeby operować tak normalnie, jak się tylko da.
Sygnał wysłany przez premiera może być odbierany pozytywnie jako deklaracja większej swobody prowadzenia działalności gospodarczej, jednak jeśli szybko nie pojawią się konkretne rozwiązania, entuzjazm może osłabnąć.
Jeszcze się zespół Rafała Brzoski nie zebrał, a już rośnie opór przed jego potencjalnymi propozycjami mającymi przeciąć pęta krępujące gospodarkę.
Donald Trump grzmi o niekorzystnym dla USA bilansie handlowym z UE. Zapowiadając cła, ostrzega, że czas, kiedy Stany były wykorzystywane, dobiega końca. Jeśli jednak spojrzeć na dane o złożonych relacjach handlowych, prawda zdaje się leżeć daleko od jego teorii.
Inwestycje, inwestycje, inwestycje, ogłosił premier. I do tego deregulacja.
Trudno sobie wyobrazić demokratyczne państwo w sercu Europy i poważnego członka UE bez dialogu społecznego. Silna reprezentacja central związkowych i największych organizacji pracodawców, których opinie są respektowane, a co najmniej wysłuchiwane przez rząd, to fundament demokracji w większości krajów Europy Zachodniej.
Czy w czasie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej nadzwyczajny szczyt Europejczyków powinien się odbywać w Paryżu? To jedno z pytań, które się pojawiają po burzy wywołanej przez Amerykanów.
Kolejny mocny dzień w wykonaniu złotego. Dolar jest już poniżej 4 zł, a euro zbliża się do poziomu 4,15 zł.
Złoty pozostaje silny, ale chwilo jego ruch został zatrzymany. Rynek czeka na dane makroekonomiczne i informacje dotyczące Ukrainy.
Złoty w środę złapał lekką zadyszkę, ale nie oznacza to jednocześnie, że ma on problemy. Inwestorzy rozgrywają bowiem wątek pokoju na Ukrainie.
Złoty pozostaje silny. Euro jest coraz bliżej poziomu 4,15 zł, a dolar może spaść poniżej 4 zł. Skąd ten ruch?
Nie rozumiem, jak Magdalenka i przywoływanie gen. Jaruzelskiego mają się do wad obecnego procesu nominacyjnego sędziów.
Projekty nowelizacji mających wprowadzić tzw. ślepe pozwy zostały fatalnie napisane. To jednak nie powód, by wyrzucić je do kosza. Bo sama idea jest słuszna.
W polityce przestaliśmy być wyborcami i staliśmy się kibicami. Ta polaryzacja przeniosła się do sądów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas