Milioner, który zna smak biedy

Mimo że na początku bardzo nie lubił pracy tapicera, to właśnie w branży meblarskiej osiągnął finansowy sukces – o właścicielu firmy Kler pisze Joanna Cabaj

Publikacja: 11.01.2008 08:16

Milioner, który zna smak biedy

Foto: Rzeczpospolita

Życiorys Piotra Klera przypomina nowelę Bolesława Prusa, tyle że z happy endem. Właściciel firmy Kler urodził się w maleńkiej wiosce Kadłub Wolny leżącej niedaleko Opola. On i jego dwaj bracia wychowywali się tylko z matką.

– Byliśmy biedni. Bardzo pomagał nam wuj. Gdyby nie zaopiekował się nami, pewnie trafilibyśmy do domu dziecka – wspomina Piotr Kler.

Dlatego do życia zawsze podchodził bardzo poważnie i lubi słuchać starszych. Przyznaje, że nigdy nie zaznał beztroskiego dzieciństwa. Od razu po szkole podstawowej, w wieku 13 lat, poszedł do pracy. W zakładzie meblarskim w pobliskim Dobrodzieniu.

– To nie był mój wybór, po prostu nie było innych możliwości – wyjaśnia.Dobrodzień „od zawsze” był zagłębiem skupiającym rzemieślników z tej branży. I tak jest do dziś. Młody chłopak na początku nie lubił ciężkiej pracy tapicerowania, a musiał pracować po 10 – 12 godzin dziennie. W końcu przekonał się do swojego zawodu w myśl zasady: „Jeśli nie możesz czegoś zmienić, to musisz to polubić”.

– Taką filozofię wyznaję do dziś. Moja córka miała kiedyś problemy w szkole z jednym z przedmiotów. Tłumaczyłem jej, że musi zainteresować się nim, wykazać większe zaangażowanie. I faktycznie takie podejście przyniosło wkrótce rezultaty w postaci lepszych ocen – opowiada zadowolony.

Kler założył własną firmę w 1973 roku, w wieku 23 lat, czyli po dziesięciu latach pracy w zakładzie Antoniego Aptyki. Do dziś wyraża się o nim bardzo pochlebnie i nazywa swoim mistrzem.

– To on zaszczepił we mnie niechęć do bylejakości, jaka powszechnie panowała w poprzednim ustroju. Od niego nauczyłem się swoistego wiecznego niezadowolenia z osiąganych wyników i dążenia do tego, by być coraz lepszym, by się rozwijać, także poprzez pionierskie, innowacyjne rozwiązania – podkreśla.

Dlatego jego zakład od początku stawiał na meble wysokiej jakości, mimo że były droższe od innych dostępnych na rynku.

Na początku jego firma zatrudniała oprócz niego tylko jedną osobę. Sukces przyszedł prędko dzięki temu, że Dobrodzień słynął z mebli i często przyjeżdżali tam ludzie, którzy chcieli je kupić. Na produkty od Klera potrafili czekać po trzy lata. Sam właściciel pracował wówczas po 16 godzin dziennie. A nieraz jak zaczynał pracę w piątek rano, to kończył w sobotę wieczorem.

Piotr Kler, najprawdopodobniej jako pierwszy w Polsce i jako jeden z pierwszych na świecie przedsiębiorców, wprowadził w swojej firmie nagrody dla niepalących pracowników. Już na początku lat 90. dostawali oni o 6 procent wyższą premię niż ich koledzy palacze

Prawdziwym przełomem był rok 1989. Wtedy Kler mógł wreszcie znacząco zwiększyć zatrudnienie i przekształcić się z małej firemki w poważne przedsiębiorstwo. Zamówienia zaczęły płynąć lawinowo, także z zagranicy.Obecnie Kler sprzedaje co roku meble warte około 150 mln złotych, zatrudnia ok. 800 osób. Ma 36 własnych salonów w Polsce, pięć w Czechach i jeden w Brukseli, a także sieć placówek działających na zasadzie franczyzy na całym świecie. Salony firmowe zaczął budować już w 1991 roku, a więc był prawdziwym pionierem na rodzimym rynku.

– Pośrednicy często nie oddawali nam pieniędzy zarobionych na naszych meblach. Nierzetelni handlowcy stanowili wtedy duży problem, więc zaczęliśmy otwierać własne sklepy – opowiada Piotr Kler.

Od razu odbiło się to na sprzedaży, która w bardzo krótkim czasie zwiększyła się czterokrotnie i wtedy też popłynęły do Piotra Klera pierwsze większe pieniądze.

Dziś, gdy patrzy się na właściciela, nie widać śladu po dawnych problemach i biedzie. Do firmy codziennie przychodzi w świetnie skrojonych garniturach, jeździ czarnym BMW, a jego posiadłość to tylko w jednej czwartej powierzchnia mieszkalna. Trzy czwarte zajmują basen, kort tenisowy, siłownia oraz boisko do gier zespołowych.

– To nie dlatego, że muszę mieszkać jak jakiś bogacz z amerykańskich filmów. Po prostu kocham sport, nie mogę usiedzieć w miejscu – podkreśla Piotr Kler.

Sport, jego zdaniem, bardzo przydaje się też w biznesie. Wpływa korzystnie na koncentrację, wypracowuje takie cechy, jak zdyscyplinowanie czy chęć bycia coraz lepszym. Dlatego Piotr Kler cztery razy w tygodniu biega po 10 kilometrów, także cztery razy w tygodniu pływa przez godzinę non stop. Wszelkie spotkania towarzyskie w jego domu zaczynają się od wspólnej gry, na przykład w tenisa, siatkówkę czy piłkę ręczną.

Kler uwielbia także sporty zimowe. Jazda na nartach to hobby, które dzieli z żoną. Dlatego w ich rodzinie praktycznie nie ma zimy bez szusowania po stokach, najchętniej w Austrii. Choć nie stronią też od wypoczynku w Polsce. Dlatego parę lat temu Kler kupił domek w Szczyrku.Pasją do sportu i zdrowego trybu życia zaraża też pracowników. W jego firmie działa klub biegacza, w którym jest kilku maratończyków.

To także Piotr Kler, najprawdopodobniej jako pierwszy w Polsce i jako jeden z pierwszych na świecie, wprowadził w swojej firmie nagrody dla niepalących pracowników. Już na początku lat 90. dostawali o 6 procent wyższą premię niż palacze.

– Wyliczyliśmy, że o tyle więcej pracują niż osoby, które muszą robić sobie przerwy na papierosa – mówi. Dziś w jego firmie pali mało kto.

Piotr Kler, mimo że nadal pełni funkcję prezesa, kierowanie firmą w coraz większym stopniu oddaje synowi i zięciowi. Sam czuwa głównie nad projektami nowych kolekcji. Pomysły na wszystkie meble rodzą się najczęściej w jego głowie. Dawniej opracowywał je od początku do końca sam. Dziś ma od tego ponad 20-osobowy sztab specjalistów.

– Dawniej byłem samowystarczalny z konieczności. Wolę jednak pracę w zespole. Tak jak teraz. Każdy pomysł jest dyskutowany, analizowany, wzbogacany o idee innych osób – mówi Kler.

– Szef nie jest zapatrzony bezkrytycznie w swoje pomysły. Słucha innych i daje się przekonać, jeśli ktoś ma dobre argumenty – mówi Anna Bukartyk, asystentka dyrektora marketingu w firmie Kler. Podkreśla, że prezes mimo wielkiego sukcesu finansowego pozostał człowiekiem skromnym, który rozumie innych.

– Ludziom w życiu różnie się wiedzie, wiem to bardzo dobrze z własnego doświadczenia. Dlatego staram się czasem pomagać innym, oczywiście jak tylko mogę. W firmie mamy nawet specjalny fundusz kredytowy, a także zapomogowy, z którego mogą korzystać pracownicy znajdujący się w trudnych sytuacjach. Mamy też programy dla rodzin wielodzietnych. Mogą one liczyć na dodatkową pomoc. Na przykład ich dzieci wysyłamy latem na kolonie – opowiada biznesmen.

Podkreśla, że to nie pieniądze, a nawet nie firma jest w jego życiu najważniejsza, tylko rodzina. Ma córkę i syna oraz czworo wnuków w wieku od trzech miesięcy do dziewięciu lat.

– Bardzo lubię dzieci, oczywiście czas z wnukami najchętniej spędzam na sportowo – mówi.

Cała jego dorosła rodzina pracuje w Klerze.

– Doskonale się rozumiemy, wyznajemy podobne zasady. Nie wiem, jak ludzie, którzy się rozwodzą, nie mogą dojść do porozumienia ze swoją rodziną, potrafią kierować firmą, dogadywać się z pracownikami. Sztukę komunikacji wynosi się z domu, z rodziny – twierdzi.

Zaznacza, że jest człowiekiem wierzącym. I to widać. W każdym pomieszczeniu w firmie, także w halach produkcyjnych, wiszą krzyże.Piotr Kler przyznaje, że ludzie go rozpoznają. I to nie tylko w Dobrodzieniu. Zwłaszcza odkąd wystąpił w reklamie swoich mebli. Nawet na wakacjach na Kubie czy w Meksyku zdarzało mu się spotkać Polaków, którzy go poznawali.

– Może dawniej tak się zdarzało, teraz coraz więcej ludzi rozumie, że sukces ten jest okupiony ciężką pracą. Poza tym ja się nie wywyższam ponad innych, nie czuję się lepszy. Jestem równy wobec każdego i myślę, że to zjednuje mi ludzi – mówi Piotr Kler.

Także koledzy z branży meblarskiej postrzegają go jako bardzo skromnego i życzliwego człowieka.

– Jest bardzo otwarty, chętny do spotkań, rozmów na temat rozwoju meblarstwa. Osiągnął duży sukces, jako jeden z nielicznych wypromował swoją markę na całym świecie. Ale bardzo chętnie dzieli się swoim doświadczeniem – mówi Marek Adamowicz, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli. ?

Przychody ok. 150 mln zł

Zysk netto b.d.

Zatrudnienie ok. 800 osób

dane za 2006 r.

Życiorys Piotra Klera przypomina nowelę Bolesława Prusa, tyle że z happy endem. Właściciel firmy Kler urodził się w maleńkiej wiosce Kadłub Wolny leżącej niedaleko Opola. On i jego dwaj bracia wychowywali się tylko z matką.

– Byliśmy biedni. Bardzo pomagał nam wuj. Gdyby nie zaopiekował się nami, pewnie trafilibyśmy do domu dziecka – wspomina Piotr Kler.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację