Wprowadzenie nowej marki to zadanie na pięć lat

- Chcemy trafić do klientów, którzy mają sprecyzowane, wymagania. Chcą się wyróżniać samochodem. Nie zamierzamy walczyć na liczbę billboardów czy wysokość dyskontu dla flot - Wojciech Halarewicz, dyrektor generalny Mazda Motor Poland

Publikacja: 05.06.2008 05:22

Wprowadzenie nowej marki to zadanie na pięć lat

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Której marce chce pan odbierać klientów?

Wojciech Halarewicz:

Chcemy wykorzystać ponad 20-proc. wzrost rynku, którego spodziewamy się w tym roku. Nasza konkurencja to marki japońskie, głównie Toyota i Honda. Ale nawet gdybyśmy zabrali część klientów Toyocie, która dzisiaj ma 11 proc. rynku, to ta firma tego nawet nie odczuje. Oni są w głównym nurcie klientów,a my pozycjonujemy się w niszy. Chcemy trafić do klientów, którzy mają sprecyzowane, wymagania. Chcą się wyróżniać samochodem. Nie zamierzamy walczyć na liczbę billboardów czy wysokość dyskontu dla flot.

To jak będziecie przekonywać do mazdy?

Na początek szeroką kampanią, w której pokazujemy model 6 na megaboardach. Mówimy na nich: Mazda jest w Polsce. Mamy kampanię w telewizjach, dilerzy są w swoich lokalnych radiach, oznakowujemy salony i przygotowujemy drzwi otwarte.

To sposoby dotarcia do klientów, ale jaki jest komunikat?

“Mazda jest w Polsce”. Pokazujemy produkty, nie ma drugiego dna. Oczywiście: mamy dwie firmy ubezpieczeniowe: Generali i Allianz, które dają korzystne pakiety dla naszych klientów. Mamy call center dla klientów. Mamy finansowanie z Santanderem, mamy produkty leasingowe. Ale dzisiaj chcemy zachęcić do tego, by klienci zobaczyli mazdę. Zobaczcie, co za tęcenę możecie kupić. To jest nasz komunikat.

Produkt sam się obroni?

Tak, bo on jest specyficzny dla Polski. Przygotowaliśmy specjalną wersję wyposażenia na potrzeby naszego rynku. Takich samochodów nie kupi się np. w Niemczech. I nie chodzi tylko o dodatki, ale techniczne uwarunkowania, typu dodatkowa osłona silnika, mocniejszy akumulator, spryskiwacze reflektorów, ogrzewane siedzenia. To standard, który podwyższa nasz koszt, ale nie cenę samochodu.

W niektórych krajach Mazda miewała kłopoty nie z popytem, ale z podażą. Nie będzie ich w Polsce?

Tak, bywały takie kłopoty. Dla Polski mamy zarezerwowane moce produkcyjne w fabryce, by osiągnąć nasze cele. Czyli 2 proc. rynku w ciągu 2, 3 lat. Gdyby rynek eksplodował i Mazda nagle miała 4 proc. udziału, fabryka jest przygotowana na rozmowy o wzroście dostaw. Nie przewidujemy problemów. Tym bardziej że kurs złotego do euro jest bardzo atrakcyjny. Pod względem rentowności jesteśmy bardzo atrakcyjni dla Mazda Corporation. To czołówka europejska.

Ile kosztuje wprowadzenie nowej marki w Polsce?

Trudno mi powiedzieć dokładnie, bo to nie tylko wynajęcie ludzi, biura, zrobienie katalogów, wprowadzenie produktów. To kosztuje kilka milionów euro. Ale to dopiero początek. Wprowadzenie marki to minimum pięć lat. W każdym roku kolejne kilkanaście milionów euro będzie nas kosztowała kampania wprowadzania mazdy na polski rynek.

Kilkadziesiąt aut sprzedanych w pierwszych trzech dniach,a do końca roku?

W roku fiskalnym, czyli do końca marca, ponad trzy tysiące.

A za pięć lat?

Jeśli rynek będzie wówczas wynosił pół miliona samochodów, to powinniśmy mieć ok. 10 tys. aut.

Rz: Której marce chce pan odbierać klientów?

Wojciech Halarewicz:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Prof. Elżbieta Chojna-Duch: Strategiczna autonomia w Europie
Opinie Ekonomiczne
Marek Tatała: Czy deregulacja się opłaca?
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Niemiecka bazooka finansowa odpali przemysł
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Europa może być znów wielka?
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Donald Trump rąbie siekierą, Europa odpowiada skalpelem
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń