Makler z pomysłami

Legendy o milionowych zarobkach polskich maklerów nie są przesadzone. Najlepszy z nich - wiceprezes Ipopema Securities Stanisław Waczkowski - dystansuje szefów krajowych banków

Publikacja: 08.05.2009 07:05

Nie kieruje armią pracowników – bezpośrednio podlega mu tylko kilkuosobowy zespół maklerów. Jednak jego zarobki przekraczają te osiągane przez prawie wszystkich szefów największych polskich banków. Tylko w 2008 r. wynagrodzenie Stanisława Waczkowskiego wyniosło 4,4 mln zł, dodatkowy ponad 1 mln zł pobrał jako dywidendę z zysku spółki. Dla porównania w ubiegłym roku prezes giełdowej spółki zarobił średnio ponad 1 mln zł.

Zdaniem osób z branży na pozycję najlepiej zarabiającego maklera w Polsce Waczkowski ciężko pracował wiele lat. Wszyscy podkreślają jego profesjonalizm i otwartość na ludzi.

– Jest osobą sympatyczną, która bardzo szybko nawiązuje kontakty. Dodatkowo ma dużo pomysłów inwestycyjnych i jest jednym z najsprawniejszych maklerów na rynku – mówi Robert Nejman, doradca inwestycyjny. Mimo sukcesów nadal ciężko pracuje. Każdego dnia pracę w biurze rozpoczyna o 7 rano, zbierając najświeższe informacje, przeglądając prasę i kontaktując się z inwestorami w Londynie.

Prywatnie kocha tenis ziemny i książki biograficzne. Na codzień jeździ wartym kilkaset tysięcy złotych czarnym astonem martinem DB9 – samochodem Jamesa Bonda.

Ten absolwent SGH już w wieku 21 lat zdobył licencję maklerską, która otworzyła mu drogę do kariery. Pierwsze kroki jako asystent maklera stawiał 15 lat temu w ABN Ambro. Dziewięć lat później był już członkiem zarządu DM Banku Handlowego. W 2006 r. wraz z najbardziej doświadczonymi maklerami z tego domu przeszedł do Ipopemy. – Z perspektywy czasu to była bardzo dobra decyzja i podjęliśmy ją w odpowiednim momencie – ocenia Stanisław Waczkowski.

Jego odejście nastąpiło przy nie najlepszej atmosferze. Według naszych rozmówców problem polegał na wysokości bonusów, które mieli otrzymać ówcześni maklerzy DM Banku Handlowego. Konstrukcja systemu premii powodowała, że zgodnie z przyjętymi założeniami wraz z premią przyznawaną na koniec roku Waczkowski zarobiłby więcej od szefa banku Sławomira Sikory. To wywołało konflikt, w efekcie którego cały zespół trafił do Ipopemy.

– Jego przyjście było najbardziej przełomowym momentem dla naszej firmy – nie ukrywa Jacek Lewandowski, prezes i główny udziałowiec Ipopemy.

Już w pierwszym miesiącu działalności zespół Waczkowskiego pośredniczył w 6 proc. transakcji zawartych na GPW. A kolejne miesiące potwierdziły jego pozycję. – Jednak na rynku brokerskim nigdy nic nie jest dane raz na zawsze, a każdy dzień weryfikuje efekty pracy – mówi Waczkowski. Podkreśla, że praca maklera jest specyficzna i jedynie pasjonaci mogą odnosić w niej sukcesy. Dzień pracy teoretycznie kończy się po zakończeniu sesji, ale trzeba cały czas śledzić, co dzieje się na świecie i dbać o kontakty z inwestorami.

Nie kieruje armią pracowników – bezpośrednio podlega mu tylko kilkuosobowy zespół maklerów. Jednak jego zarobki przekraczają te osiągane przez prawie wszystkich szefów największych polskich banków. Tylko w 2008 r. wynagrodzenie Stanisława Waczkowskiego wyniosło 4,4 mln zł, dodatkowy ponad 1 mln zł pobrał jako dywidendę z zysku spółki. Dla porównania w ubiegłym roku prezes giełdowej spółki zarobił średnio ponad 1 mln zł.

Zdaniem osób z branży na pozycję najlepiej zarabiającego maklera w Polsce Waczkowski ciężko pracował wiele lat. Wszyscy podkreślają jego profesjonalizm i otwartość na ludzi.

Opinie Ekonomiczne
Umowa koalicyjna w Niemczech to pomostowy kontrakt społeczny
Opinie Ekonomiczne
Donald Tusk kontra globalizacja – kampanijny chwyt czy nowy kierunek?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Arak: Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Repolonizacja, czyli reupartyjnienie gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Tusku, nie ścigaj się z Trumpem