Jeden z szefów Netfliksa, amerykańskiej platformy wideo nadającej już dla 48 milionów klientów na świecie, zapowiedział właśnie na nowojorskim Tygodniu Internetu rychły upadek tradycyjnie pojmowanej płatnej telewizji. Zdaniem Neila Hunta sprzedawanie widzom telewizyjnych kanałów w pakietach i nadawane ciągiem meczących reklam skończą się, bo na rynku zapanują bardziej dopasowane do potrzeb widzów krojone na miarę oferty wideo w sieci.
Tak to życzeniowo widzi przedstawiciel platformy internetowej. Bogaty, a więc i wpływowy rynek tradycyjnej telewizji rysuje jednak przed branżą zupełnie inne horyzonty. Przejęcia platformy satelitarnej Direct TV przez operatora telekomunikacyjnego AT&T oraz Time Warner Cable przez Comcast, a w Polsce – Polkomtela przez Cyfrowy Polsat raczej nie mają na celu uwolnienia widzów od od pakietowania kanałów ani usług ani dawania im możliwości kupowania mało i za niską cenę. Operatorzy, łącząc się, będą raczej próbowali wyciskać z widzów jak najwięcej, ale sprytnie, bo dorzucając do ofert „za pół ceny" kolejne nowinki. W ten sposób utrzymają swoje przychody, a klient będzie szczęśliwy, bo część usług będzie miał w pakiecie „za półdarmo". Na razie standardowo jest to dostęp do Internetu, abonament telefoniczny, płatna telewizja czy biblioteka muzyczna, ale łatwo sobie wyobrazić, że w przyszłości może to być właściwie cokolwiek. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby za parę lat okazało się, że normą jest, iż w ramach jednego abonamentu jednego konglomeratu wykupować się będzie wraz z usługami rozrywkowymi także pakiety w prywatnych przychodniach zdrowotnych, abonamenty na basen czy siłownię, kursy językowe i wycieczki zagraniczne.
Szefowie Netfliksa mają chyba odwrotną wizję. Wierzą w to, że na rynku ostatecznie wygra ludzki indywidualizm i każdy klient będzie mógł wykupować sobie ulubione kanały po jednym, a do pakietu dostępu do Internetu niekoniecznie będzie chciał dostawać wciskany przez telemarketera pakiet telewizyjny oraz tablet z dostępem do sieci.
Pytanie czy na oferowanie takich zindywidualizowanych rozwiązań pozwoli filozofia giełdowych korporacji, które na nasycającym się rynku płatnej telewizji muszą jakoś nadal pomnażać swoje przychody. Oraz oczywiście o to, czego będą chcieli sami widzowie: czy od ciągłego dokonywania wyborów i droższych usług kompilowanych samodzielnie spośród dostępnych na rynku nie będą woleli wykupić jednego ogromnego „pakietu wszechrzeczy", za który dostaną jedną fakturę. Pytanie jest na tym etapie oczywiście pytaniem do wróżki.