Informacja o tym, że ukraiński Naftogaz i węgierski FGSZ uzgodniły możliwy wirtualny rewers gazu na Ukrainę, to wydarzenie bez precedensu. Po pierwsza Ukraińcy po raz pierwszy podpisali tego typu porozumienie z członkiem Unii. Pewną symbolikę na tutaj fakt, że chodzi nie o Polskę, Niemcy czy Wielką Brytanię - kraje ostatnio jednoznaczne w swoich politycznych sympatiach, ale o Węgry, uchodzące dotąd za kraj prorosyjskich rządzących.

Po drugie Naftogaz uzyskał możliwość całkowitego wyzwolenia się od Gazpromu, nie rezygnując przy tym z gazu z Rosji. Jak to się robi? Ukraiński koncern kupi gaz np. u Węgrów; a będzie to oczywiście gaz, który Węgrzy wcześniej kupili w Rosji; i ten węgierski, a tak naprawdę rosyjski, gaz odbierze u siebie - z rury tranzytowej, bez potrzeby płacenia na przesył i negocjowania ceny z Gazpromem.

Oczywiście i tutaj pojawia się słynne „ale", które zwykle burzy sielankowy obraz każdej opisanej sprawy. Na Ukrainie sukces będzie, ale pod warunkiem, że krajowy operator przesyłowy Transgaz dostanie od Rosjan tzw. shipper code - ośmioznakowy kod, pod którym kryje się informacja komu i ile gazu przesyłają. Inaczej Naftogaz spuści z rury trochę gazu polskiego zamiast węgierskiego i mamy kłopot. Obecnie takich informacji Rosjanie stronie ukraińskiej w ogóle nie przekazują. Płacą za tranzyt tylu i tylu gazu rocznie, a jako odbiorca zawsze figuruje Gazprom eksport.

Wiemy już, że Gazprom nie zamierza żadnych kodów Ukrainie udostępniać. Ale ta zapowiada wystąpienie do Komisji Europejskiej o łamanie przez Rosjan prawa antymonopolowego . A Komisja, choć Ukraina to nie jest obszar Unii, już zapowiedziała, że ewentualną skargę rozpatrzy, bo jest przecież umowa stowarzyszeniowa.

Bruksela ma w ręku mocny argument. Bez jej zgody gazociąg Gazpromu - Turecki Potok, nigdy nie wejdzie na unijny rynek. Zanosi się więc na kolejne gazowe zwarcie i szantażowanie Europy spadającym bezpieczeństwem tranzytu gazu przez Ukrainę. Umowa tranzytowa wygasa już za cztery lata. Ale... rosyjskie groźby wydają się być tym razem mało poważne.