Piotr Skwirowski: Droga płaca minimalna

Zamiast zakasać rękawy i wziąć się za twardą walkę z inflacją, rząd PiS woli ograniczać inflację powoli, najlepiej cudzymi rękami i pieniędzmi. I nie chodzi tylko o przedsiębiorców.

Publikacja: 12.07.2023 03:00

Piotr Skwirowski: Droga płaca minimalna

Foto: Adobe Stock

Niezwykle szybkie windowanie płacy minimalnej (o 43 proc. w ciągu dwóch lat) budzi emocje nie tylko wśród ekonomistów i ekspertów rynku pracy, ale przede wszystkim wśród pracodawców i pracowników. Ci pierwsi załamują ręce, drudzy raczej je zacierają, choć nie wszyscy i nie zawsze słusznie.

W Radzie Dialogu Społecznego nie udało się dojść do porozumienia w sprawie przyszłorocznych podwyżek płacy minimalnej. Rząd chce ją podnieść o rekordowe 20 proc. Dla pracodawców to zdecydowanie za dużo, a dla związkowców, którzy w RDS reprezentują pracowników, za mało. Argumentem za mocną podwyżką jest oczywiście wysoka inflacja. Tyle że paradoksalnie może być ona również argumentem przeciwko tak wysokim podwyżkom płacy minimalnej. No bo jeśli płace będą szybko rosły, szybciej nawet niż inflacja, to będzie to utrudniało jej zduszenie. I jednocześnie będzie wydłużało okres szybkiego wzrostu cen towarów i usług o kolejne kwartały. Zwłaszcza że na horyzoncie widać już obniżki stóp procentowych, a więc poluzowanie kagańca monetarnego i tak luźno nałożonego na inflację.

Negatywów jest więcej. To spłaszczenie siatki płac. Koronnym przykładem jest oświata. Ostre windowanie płacy minimalnej doprowadzi tu do sytuacji (a może już doprowadziło?) w której osoba nalewająca zupę w szkolnej stołówce, będzie zarabiać więcej od startującej do kariery zawodowej nauczycielki. Z całym szacunkiem dla personelu pomocniczego, ale to postawienie sprawy na głowie i dalsze poniżanie przez władzę i tak już poniewieranej kadry nauczycielskiej. Ale też powrót do czasów PRL, gdy niewykwalifikowany robotnik często zarabiał więcej niż inżynier. Zresztą płaca minimalna coraz wyraźniej zbliżająca się do średniej to zjawisko niekorzystne dla rynku pracy, bo demotywujące „średniaków”.

Wysoka płaca minimalna to również cios w płynność, zwłaszcza mniejszych firm z uboższych regionów kraju. Przy wysokiej inflacji, spadającej konsumpcji i malejącej sprzedaży muszą one płacić coraz więcej swoim pracownikom. Jak to pogodzić? Podpowiedź też bez trudu znajdziemy w przeszłości. Część firm zwolni pracowników, choć to pewnie nie jest aż tak dużym zagrożeniem przy kurczącym się z powodów demograficznych zasobie rąk do pracy. Inne zaczną płacić pensje pod stołem, bo najzwyczajniej nie będzie już ich stać na oficjalne zatrudnienie, zapłatę od narzuconej pensji także składek emerytalnych, rentowych i podatków.

Żeby była jasność – za pracę należy się godziwa płaca, ale powinien to regulować rynek. Nie rząd, który w dodatku napytał nam biedy, w znaczący sposób przyczyniając się do gwałtownego wzrostu inflacji. Teraz ów rząd chce walczyć z jej skutkami rękami i pieniędzmi prywatnych przedsiębiorców. Powiedzieć, że to nie fair, to nic nie powiedzieć. Dobrych informacji dla przedsiębiorców nie ma: idą wybory, ten rząd nie będzie się na nich oglądał.

Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Wojna celna Trumpa zaboli Amerykanów. Czy zaboli także nas?