Nawet bez ujawnionych bulwersujących zapisów umowy Orlenu z Saudi Aramco likwidacja zyskownego Lotosu i jego kastracja z udziałem sojuszników Putina stanowi gospodarczy nonsens i zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Spełnianie zachcianek byłego wójta Pcimia ma znamiona odwetu PiS na niepokornym Pomorzu.
Gospodarczy nonsens zwany fuzją Lotosu z Orlenem
Tak, były przymiarki do połączenia Orlenu z Lotosem za rządów PO-PSL. Na przymiarkach się skończyło, gdyż górę wzięła trzeźwa ocena potencjału rozwojowego obu firm i wzgląd na ochronę konsumentów na polskim rynku paliw. Trzeba było bezgranicznej wiary Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło w „Daniela wszystko mogę” Obajtka, by plany się zmaterializowały.
Od początku było jasne, że łączenie dwóch firm dominujących na polskim rynku, czyli przekształcenie oligopolu w monopol, nie uzyska zgody Komisji Europejskiej. Stąd tzw. środki zaradcze, które stanowią wstrząsającą lekturę, bo to przepis na kastrację Lotosu – pozbawienie tego, co stanowi źródło zysku: logistyka, handel paliwem, stacje i dostęp do terminali.
Najbardziej bulwersował wymóg zbycia 30 proc. udziałów w nowoczesnej rafinerii wraz z pakietem praw zarządczych, co dawało nabywcy prawo do połowy produkcji, zbycie 80 proc. stacji Lotosu oraz budowa terminalu importowego paliwa dla silników odrzutowych w Szczecinie dla niezależnego operatora logistyki, nabywcy dziewięciu składów paliwa.
Były to warunki zaporowe, do odrzucenia! A jednak ten samobójczy plan akceptowały władze Lotosu i minister Sasin! Autoryzowały plan zniszczenia firmy zmodernizowanej za 10 mld zł, która tuż przed wykreśleniem z KRS raportowała zysk za II kwartał 2022 r. rzędu 3,6 mld zł! Dzieło życia prezesa Olechnowicza, który przeżył wiele rządów, chociaż im się nie kłaniał!