Według przygotowanego przez platformę internetową Useme raportu „Freelancing w Polsce”, który „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza, nad Wisłą działa obecnie ponad 300 tys. freelancerów. Wolnych strzelców albo, mówiąc bardziej fachowo, niezależnych profesjonalistów świadczących zdalnie usługi dla biznesu. To aż o 12 proc. więcej niż pod koniec 2021 r.
Skąd ten wzrost? Podstawową zaletą freelancingu jest bardzo duża niezależność. Freelancer sam wybiera, kiedy i dla kogo chce pracować. Wybiera projekty, które chce realizować. Pracuje w wybranych przez siebie godzinach, nie musi rano pędzić do biura. Wreszcie może pracować właściwie z dowolnego miejsca nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Ogranicza go w zasadzie dostęp do dobrego i taniego internetu.
Czytaj więcej
Ponad jedna dziesiąta polskich freelancerów dobrowolnie zrezygnowała w ciągu ostatniego roku z posady na etacie. Większość z nich to młode osoby – do 35. roku życia.
Do wzrostu popularności tej formy zatrudnienia przyczyniła się niewątpliwie pandemia, która pokazała, że przesiadywanie godzinami w biurach nie jest konieczne. Że praca zdalna nie musi oznaczać pogorszenia jakości i wydajności pracy. Ba, może wręcz je poprawiać. Potrzebna jest jedynie samodyscyplina i poczucie obowiązku. Wiele osób postanowiło więc do biur nie wracać i porzuciło pracę na etacie.
Oczywiście nie każdy zawód może być wykonywany w ramach freelancingu. Coraz swobodniej sięgają po niego programiści, graficy komputerowi, różnego rodzaju szkoleniowcy, doradcy personalni, psychologowie czy terapeuci, na których usługi popyt jest wysoki, a nawet rośnie. Całkiem nieźle radzą sobie na tym rynku także dziennikarze, copywriterzy, korektorzy czy fotografowie. Często przy tym zarabiają więcej niż na etatach, bo koszty ich zatrudnienia są niższe (brak stanowiska pracy). Do tego dochodzi też często korzystniejsze opodatkowanie i niższe oskładkowanie (lub jego brak) gaży wolnych strzelców. To wprawdzie będzie się w przyszłości negatywnie odbijać na ich emeryturach. Jednak wśród freelancerów przeważają ludzie młodzi, którzy z jednej strony nie myślą jeszcze o starości, z drugiej zaś nie wierzą, że dzisiejsze składki zapewnią im godziwe emerytury.