Jarosław Kaczyński, który jeszcze niedawno z dumą reklamował Polski Ład jako sztandarowy projekt swojego ugrupowania, dziś ma świadomość porażki, ale winnych szuka – a jakże – poza PiS. Trudno zresztą się dziwić, wszak nie od dziś wiadomo, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.

A Polski Ład bez wątpienia jest porażką. Już sama nazwa budzi uśmiech politowania, bo z ładem ów pakiet nie ma nic wspólnego. Na długo przed jego wejściem w życie wiadomo było, że komplikacja przepisów i rozliczeń, jaką niesie ze sobą, nie ma precedensu. Że bałagan, jaki wywoła, trudno będzie podatnikom okiełznać. Rychło się okazało, że rzeczywistość i tak o lata świetlne wyprzedziła te obawy. Z początkiem roku wiele grup podatników zamiast obiecanej obniżki obciążeń dostało ich podwyżki. Zaczęło się gorączkowe łatanie dziur i niedoróbek, ale to tylko potęgowało bałagan. W końcu chyba nikt już nie wiedział, jakie podatki będzie od teraz płacił, księgowi mieli stosować równocześnie kilka systemów rozliczeń. Mimo apeli o zastosowanie opcji zero i powrót do punktu wyjścia rządzący się na to nie zdecydowali. Z początkiem lipca w życie wchodzi kolejna duża zmiana „ładu”. Jej najważniejszą częścią ma być obniżka dolnej stawki PIT.

Konia z rzędem temu, kto wie, co poza tym przyniósł mu Polski Ład. O znaczącej podwyżce kwoty wolnej pewnie jeszcze wielu słyszało, bo tym się rząd i PiS chwalą. Ale o znaczącej podwyżce składki zdrowotnej wie mniej osób. A jeszcze mniej rozumie potrzebę jej wprowadzenia powiązaną z ogromnym skomplikowaniem rozliczeń. Pisaliśmy w tym tygodniu w „Rzeczpospolitej” o rosnących zaległościach, głównie przedsiębiorców, wobec ZUS. To pokłosie rosnących rachunków za prąd i ogrzewanie, inflacji, ale też Polskiego Ładu, który pogorszył klimat prowadzenia biznesu, a wielu firmom po prostu podniósł obciążenia. Nowa odsłona wszystkich bolączek nie usuwa. Być może przyniesie nowe.

Przyznanie się do błędu z reguły nie przynosi ujmy. Inaczej niż upieranie się przy złych decyzjach. Było dużo czasu, by z tzw. Polskiego Ładu się wycofać. Może na zawsze, może do czasu jego porządnego przedyskutowania z partnerami społecznymi i napisania na nowo. No, ale mleko się rozlało.