Ostatnie odczyty wskaźnika inflacji i decyzje Rady Polityki Pieniężnej dotyczące stóp procentowych sprawiły, że opinia publiczna znów skoncentrowała uwagę na tych kwestiach. Dyskutanci starają się udzielić odpowiedzi na trzy zasadnicze pytania. Po pierwsze, kto lub co odpowiada za niezwykle wysoką inflację. Po drugie, czy podwyżki stóp procentowych są adekwatne w zaistniałej sytuacji. I, po trzecie, jakie konsekwencje podwyżki stóp procentowych będą miały dla gospodarki.
Inflacja rosła już przed pandemią
Odpowiedź na pierwsze z powyższych pytań ma decydujące znaczenie, gdyż może stanowić uzasadnienie dla decyzji z zakresu polityki pieniężnej, a także determinować skutki tych decyzji dla gospodarki. Według prezesa NBP Adama Glapińskiego, a także przedstawicieli rządzącej koalicji główne przyczyny inflacji w Polsce mają charakter zewnętrzny. Według tej narracji najpierw Covid-19, a następnie zwyżki cen surowców energetycznych, dodatkowo wzmocnione skutkami konfliktu zbrojnego w Ukrainie, stanowią główne źródło inflacji w naszym kraju. Ten pogląd nie wytrzymuje krytyki w zestawieniu z faktami.
Inflacja w Polsce zaczęła rosnąć na wiele miesięcy przed wystąpieniem pierwszych przypadków zakażeń wirusem Covid-19. W lutym 2020 r., a więc tuż przed stwierdzeniem pierwszych przypadków pandemii, wyniosła 4,6 proc., czyli niemal dwukrotnie więcej niż cel inflacyjny.
Od marca 2020 r. inflacja zaczęła systematycznie spadać, osiągając minimalny poziom (2,4 proc.) w lutym 2021. Wbrew dosyć powszechnemu poglądowi pandemia nie tylko nie przyczyniła się do wzrostu inflacji, wręcz przeciwnie – spowodowała znaczące obniżenie wskaźnika cen dóbr i usług konsumpcyjnych. Uspokojony tym prezes NBP głosił hurraoptymistyczne tezy o niespotykanej sile polskiej gospodarki, notującej najlepsze wyniki od czasu rozbiorów.
Szerszej publiczności mógł umknąć jeden istotny fakt, którego przeoczenie jest niewybaczalnym błędem prezesa banku centralnego. Skoncentrowany na wskaźniku CPI bank centralny i jego prezes nie zauważyli, że od stycznia 2019 r. systematycznie rósł tzw. wskaźnik inflacji bazowej, odzwierciedlający presję popytową na ceny, który zwiększył się z 0,8 proc. w styczniu 2019 r. do 4,3 proc. w lipcu 2020, i po niewielkim spadku do 3,5 proc. w czerwcu 2021 r. zaczął ponownie rosnąć, osiągając 6,7 proc. w lutym 2022 r.