Dopiero po transformacji gospodarczej przekonaliśmy się, że wszystko, na czele z dawnymi brakami, może być okazją do zarabiania pieniędzy. W rezultacie producenci wody, soków i lodów pilnie śledzą prognozy pogody, by wychwycić moment, gdy w kilka dni wykona się miesięczny plan sprzedaży. Producenci kosmetyków do opalania zaklinają deszcz i kibicują wyjazdom na południe Europy, gdzie bez kremów z filtrem ani rusz. Swoje pięć minut mają też dostawcy wiatraków, lodówek i klimatyzatorów. Ba, nawet centra handlowe i supermarkety, gdzie – za radą lekarzy – chronimy się przed żarem z nieba, robiąc przy okazji zakupy. Podobnych przykładów można by podać znacznie więcej. Zgodnie z rynkowym przekonaniem o biznesowych szansach, jeśli jest potrzeba, to ktoś stanie na głowie, by ją zaspokoić i zarobić.