Dobrze, że strona rządowa podjęła tę decyzję. Czyżby nagłe olśnienie? Oby nie krótkotrwałe! Gospodarka bowiem nie wytrzyma kolejnych obostrzeń. Organizacje polskich przedsiębiorców alarmują o tym od dawna. W odpowiedzi zaś z budynków w Alejach Ujazdowskich płynie jedynie chaotyczny potok informacji oraz decyzje, których sensu nikt poza garstką urzędników nie rozumie. W efekcie Polacy są przekonani, że rząd traktuje ich niepoważnie. Jego przedstawiciele zaś są nieudolni.
Trudno tę sytuację zrozumieć. Przyjmijmy, że rządzącym brakuje nieodzownego w takich sytuacjach doświadczenia. Epidemia trwa już jednak ponad rok, można było szereg istotnych rozwiązań wypracować. Albo wprost podejrzeć, jak to robią inni.
Na to wszystko nakłada się poziom kapitału społecznego. Historia nauczyła nas podejrzliwości wobec rządzących. Inaczej jest w krajach, w których obywatele ufają państwu. W Korei Południowej na przykład główne hasło walki z pandemią to „trust", czyli zaufanie. Dzięki temu wprowadzono tu niewielkie ograniczenia w funkcjonowaniu gospodarki. Mimo to statystyki zachorowań i śmierci są minimalne. Podobny mechanizm działa w maleńkim Singapurze. Sporym kapitałem społecznym cieszą się także kraje będące dla nas bezpośrednim punktem odniesienia jak Niemcy, Wielka Brytania itp. Rację miał amerykański socjolog Robert Putnam, który stwierdził: „tak jak i inne postaci kapitału, kapitał społeczny jest produktywny, umożliwia bowiem osiągnięcie pewnych celów, których nie dałoby się osiągnąć, gdyby go zabrakło".
U nas nie tylko go nie ma. Rząd stara się wręcz, żeby go nie odbudować. I to mimo możliwości, jakie stwarza pandemia. Szansę swą traci przede wszystkim poprzez brak jasnych i zrozumiałych decyzji, często zmienianych i prezentowanych w ostatniej chwili. Zamiast nawiązać nić porozumienia z Polakami, rządzący wysyłają na nich policję i wszelkie inne dostępne służby. Wszystko po to, by wymusić przestrzeganie obostrzeń, których sami nie potrafią wyjaśnić w racjonalny sposób.
Kapitału społecznego nie można ani kupić, ani wymusić siłą. Brak jego jest szczególnie widoczny w sytuacjach kryzysowych. Takich właśnie jak pandemia, która trwa i nie widać jej końca. Czy jest szansa na jego odbudowę? Zapewne tak, ale musi być spełniony szereg warunków. Rząd musi pamiętać o wszystkich Polakach, a nie tylko o jednej trzeciej z nich. Nie ma przecież w naszym kraju obywateli lepszego i gorszego sortu! Musi także, podejmując ważne dla życia społecznego i gospodarczego decyzje, zadbać o to, aby były one przejrzyste, przewidywalne, przystosowane i perspektywiczne. Wreszcie warto zainwestować w odporność, nie tylko w zdrowie mieszkańców, ale i wytrzymałości gospodarki na nieoczekiwane kryzysy. Czyli 4 P + O, jak to proponują od wielu miesięcy Pracodawcy RP. Dzięki temu można będzie zbudować silne państwo, które sprosta wyzwaniom, jakie niesie ze sobą przyszłość. Jeszcze nie jest za późno!