Z tekstu „IV kadencja Od płytkiej deflacji do wysokiej inflacji", jaki napisali nasi znakomici koledzy Eugeniusz Gatnar i Łukasz Hardt („Rzeczpospolita", 18.01.2022), jasno wynika, że to oni dwaj byli jedynymi, którzy postąpili zgodnie ze złożoną przysięgą, a pozostali członkowie szacownego gremium – nygusy – nie popierając wniosków składanych przez szanownych kolegów, przysięgę notorycznie łamali. Odetchnęliśmy, gdy uświadomiliśmy sobie, że już na szczęście nie rozstrzeliwuje się za złamanie przysięgi, jeśli coś tak niecnego pierwszy lepszy drugiemu gorszemu zarzuci.
Szanowni koledzy szczegółowo i prawdziwie opisują swoje funkcjonowanie w mijającej kadencji RPP i jak to sprzeciwiali się zbyt daleko idącej redukcji stóp, a na wzrost stopy inflacji w 2019 r. dzielnie proponowali zaostrzenie polityki pieniężnej. Z tego wniosek, iż to, że teraz mamy podwyższoną inflację, to oczywiście przez tych, którzy wniosków szanownych kolegów nie popierali.
Ale cóż, mamy tu do czynienia z trudnym obszarem ekonomii, a wywody szanownych kolegów potwierdzają, że dobrze by było, gdyby to, co dzieje się w świecie realnym, było przez kolegów rozumiane, a niestety mamy co do tego wątpliwości. Że „inflacja spadła na Polskę z powodu polityki monetarnej banku centralnego" może sobie napisać podrzędny publicysta albo politykujący uczestnik jakiejś dawnej RPP, ale profesjonalni ekonomiści, którzy mieli dostęp do informacji i wszystkich analiz, powinni raczej ugryźć się w język, zanim im się coś takiego wymknie.
W przypadku pieniądza mamy do czynienia z osobliwym paradoksem. Inflacja to złożone zjawisko powodujące spadek wartości, a w konsekwencji „siły nabywczej" pieniądza, czyli niewątpliwie pogorszenie jego jakości. W podręcznikowych definicjach mówi się, że pieniądz to szczególny towar będący ekwiwalentem wszystkich innych, dzięki czemu przy jego zastosowaniu może być realizowany handel. A wszystkie towary mają tę własność, że gdy pogarsza się ich jakość, to ich cena spada.
Bez czarodziejskiej różdżki
Pogarszanie jakości pieniądza przez tysiące lat polegało na pogarszaniu stopu i wagi, co w czasach Gold System Standard przejawiało się obniżaniem kruszcowego parytetu. Można to było uznać za prawdę jedynie w epoce pieniądza kruszcowego, która odeszła w niebyt w latach 70. minionego wieku. Wielowiekowe doświadczenia przeniesiono automatycznie na funkcjonowanie systemu pieniądza papierowego, toteż funkcjonuje stereotyp, że w sytuacji stopniowego pogarszania się jego jakości w wyniku inflacji jego cena, czyli stopa procentowa, musi rosnąć.