Gdy wiceprezes NIK Piotr Kownacki w 2006 roku wszedł do zarządu największej polskiej firmy paliwowej, nie było tajemnicą, że w Orlenie pojawił się człowiek prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Współpracował z nim przez kilka lat w NIK. Piotr Kownacki z wykształcenia jest prawnikiem. Pracował m.in. w Sejmie i biurze Trybunału Konstytucyjnego, przez kilka miesięcy był też podsekretarzem stanu w Urzędzie Rady Ministrów.
Od razu po jego przyściu do Orlenu pojawiały się spekulacje, że szybko zastąpi Igora Chalupca w fotelu prezesa. I jak się okazało, były słuszne. Po trzech miesiącach Piotr Kownacki został szefem PKN bez konkursu, w efekcie decyzji rady nadzorczej, w której zasiadali ludzie wskazani przez poprzedniego ministra skarbu.
Kownacki zgodził się zostać prezesem Orlenu, choć nie miał doświadczenia menedżerskiego, poza krótkim epizodem w BOŚ. Małym doświadczeniem naftowym mogą się pochwalić także dyrektorzy z NIK, których przyjął do pracy w Orlenie. Uważa jednak, o czym mówił w rozmowie z „Rz”, że jako szef PKN Orlen nie musi mieć doświadczenia w kierowaniu dużą firmą, a jego kontakty polityczne będą przydatne zwłaszcza w kwestiach strategicznych i zagranicznych, gdy takie wsparcie ze strony władz kraju jest potrzebne.
Ale nawet wsparcie prezydenta RP nie wystarczyło, by Orlen podpisał umowę o dostępie do złóż ropy z narodowym koncernem kazachskim KazMunaiGazem. Kownacki wybrał się do Astany w delegacji prezydenta w marcu 2007 r. W zdobywaniu złóż za granicą Orlen nie ma osiągnięć, a po nieudanej wizycie w Kazachstanie prezes Kownacki zapowiedział, że firma „nie będzie kupować złóż za wszelką cenę”. I w dwa miesiące później zaproponował nową koncepcję wzrostu wartości – przez połączenie z grupą Lotos, czyli drugą w kraju (kontrolowaną przez państwo) firmą paliwową.
W Gdańsku wywołało to zamieszanie, tym bardziej że najpierw Kownacki powiadomił o planie media, a potem prezesa Lotosu. Szef Orlenu przekonywał, że fuzja z Lotosem posłuży poprawie bezpieczeństwa energetycznego kraju, przyniesie oszczędności liczone w setkach milionów złotych i wzmocni pozycję Skarbu Państwa jako głównego udziałowca. Państwo ma w PKN Orlenie ok. 28 proc. akcji, ale jego głos w firmie jest praktycznie decydujący. Po fuzji Skarb Państwa kontrolowałoby poniżej 40 proc. Prezes Kownacki miał duże szanse na przeforsowanie planu, bo zyskał poparcie ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego i ministra skarbu. W realizacji planów wielkiej fuzji przeszkodziła Kownackiemu decyzja Sejmu o przyspieszonych wyborach.