Ceny mieszkań w Warszawie urosną w tym roku o 8 – 11 proc.

Twierdzi Jarosław Szanajca, prezes Dom Development

Aktualizacja: 07.03.2008 04:26 Publikacja: 07.03.2008 04:24

Ceny mieszkań w Warszawie urosną w tym roku o 8 – 11 proc.

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Popyt wyhamował, czas opuszczać ceny mieszkań?

Jarosław Szanajca: On wyhamował w czerwcu 2007 r. Wycofał się kapitał spekulacyjny. Normalny popyt, nie spekulacyjny, jest bardzo mocny. Do końca ubiegłego roku ludzie wstrzymywali się z zakupami, bo wierzyli, że ceny mogą spaść. Teraz widzą, że nie spadną i finalizują transakcje. Jak mogą, to kupują. A mogą, bo rosną płace, rynek pracy jest dobry, trwa migracja do największych miast, rośnie zdolność kredytowa.

A gdyby klientów jeszcze ubyło?

Obniżanie cen niewiele daje. W latach 2001 – 2002, gdy sprzedaż leżała całkowicie, próbowaliśmy różnych zabiegów. Obniżanie cen było absolutnie nieskuteczne. Zamiast przyspieszyć decyzję, klienci czekali, bo może ceny jeszcze spadną.

Ceny pokazywane przez analityków to prawdziwy obraz rynku?

Analitycy pokazują ceny ofertowe. One były i są wyższe niż finalne. Nie da się podać przeciętnej. Nie da się też powiedzieć, ile średnio się uda utargować. Zazwyczaj to kilka procent. Agresywne promocje, w postaci np. darmowego miejsca parkingowego, stosują tylko ci, którym z jakiś względów spieszy się ze sprzedażą.

Będzie coraz więcej takich zachęt?

One zawsze były. Oczywiście w trudniejszym rynku, jaki mamy teraz, ilość upustów się zwiększa. Tak pewnie będzie.

W Hiszpanii jest ponad milion pustych mieszkań...

Ale ten biznes w Hiszpanii jest bardzo dziwny. Przez lata wszyscy patrzyli, jak Hiszpanie budują rok w rok po pół miliona mieszkań. Problem w tym, że nie potrzeba było więcej mieszkań. Ale ludzie kupowali. Skoro kupowali, to deweloperzy budowali. A kupowali, bo ceny rosły. Oni mieli świadomość, że budują właściwie dla nikogo. Nie wiadomo, co z tym będzie. Od kilku lat mówiło się tam, że to się skończy nieszczęściem i tak się skończyło.

Taka sytuacja może się powtórzyć w Polsce? Rosną zarobki, ale i stopy procentowe. Może się okazać, że nie będzie miał kto kupować.

Na razie wszystko, co jest zbudowane, sprzedaje się. Jeżeli gdzieś mieszkania stoją, to jest to głównie segment sztucznie stworzony dla wyników i inwestorów zagranicznych. Chodzi o mieszkania o podwyższonym standardzie. Tzw. apartamentowce, ale stojące nie tam, gdzie powinny stać apartamentowce. Realny popyt jest taki, że co roku 140 – 160 tys. nowych mieszkań bez problemu będzie sprzedawanych.

To o ile zdrożeje popularne mieszkanie w ciągu tego roku?

Moim zdaniem w Warszawie, bo ten rynek znam najlepiej, ceny urosną 8 – 11 proc., ale mogę się mylić.

Rz: Popyt wyhamował, czas opuszczać ceny mieszkań?

Jarosław Szanajca: On wyhamował w czerwcu 2007 r. Wycofał się kapitał spekulacyjny. Normalny popyt, nie spekulacyjny, jest bardzo mocny. Do końca ubiegłego roku ludzie wstrzymywali się z zakupami, bo wierzyli, że ceny mogą spaść. Teraz widzą, że nie spadną i finalizują transakcje. Jak mogą, to kupują. A mogą, bo rosną płace, rynek pracy jest dobry, trwa migracja do największych miast, rośnie zdolność kredytowa.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie