Indeksy większości dotychczasowych outsiderów zaczęły odrabiać straty, z kolei liderzy zwolnili tempo wzrostu, odnotowując niewielkie korekty. Sytuacja wyglądała tak, jakby inwestorzy wycofywali środki z rynków rozwiniętych i starali się dokonywać selektywnych inwestycji na rynkach rozwijających się. Przy okazji część realizowała dość ekstrawagancki pomysł, aby zmniejszyć zaangażowanie w akcjach tureckich na korzyść Polski, co poprawiło nastroje inwestującym na giełdzie w Warszawie.
Ale analiza stóp zwrotu rynków akcji w dłuższym horyzoncie, tj. trzech, czterech kwartałów, pokazuje nieco inny obraz rynków. Tu ciekawym doświadczeniem okazuje się zestawienie stóp zwrotu ze wskaźnikami inflacji w poszczególnych krajach. Można wtedy dostrzec pewne analogie pomiędzy negatywnymi stopami zwrotu w krajach, które w relatywnie większym stopniu zostały dotknięte problemem inflacji. Mam tu na myśli Chiny, Indie, Brazylię czy ostatnio Turcję. Kraje te zanotowały w ostatnich miesiącach jedne z najgorszych stóp zwrotu na rynkach akcji. Ponieważ istnieje tam groźba zacieśniania polityki pieniężnej, inwestorzy podejmują decyzje o wycofywaniu części zainwestowanego kapitału, nie czekając na rozwój wydarzeń.
Ostatnio sytuacja stała się jeszcze bardziej interesująca ze względu na wypowiedź szefa Europejskiego Banku Centralnego Jeana-Claude'a Tricheta, który po ostatnim posiedzeniu ECB w praktyce zapowiedział co najmniej jedną podwyżkę stóp i wprawił w osłupienie analityków.
Jaka będzie reakcja Fedu na komunikat ECB? Należałoby oczekiwać szybszego zakończenia luzowania polityki monetarnej. Jak zareagują na to ceny aktywów? Kiedy warunki kredytowe zaczynają się pogarszać, racjonalny inwestor, który pożyczył spore kwoty denominowane np. w dolarach, powinien pomyśleć o spłacie kredytu i powrocie na rodzimy rynek. W ten sposób powinien dobiec końca cykl przepływu pożyczonej gotówki przez kilka obszarów geograficznych oraz kilka klas aktywów.