Ekonomiści wskazują wręcz, że inflacja może przekroczyć 4 proc., co powinno zmobilizować RPP do dalszego działania. Niestety, przekonanie wśród Polaków o tym, że bank centralny nie pozwoli na nadmierne przyspieszenie cen, jest mniejsze niż np. w Szwecji i dlatego tzw. oczekiwania inflacyjne nad Wisłą przekroczyły 4,5 proc.

Z podwyżkami stóp pewnie nie zgodzi się wicepremier Waldemar Pawlak. Już pod koniec marca ostrzegał członków RPP, że podwyżka "byłaby nierozsądna". Wcześniej mówił wręcz o możliwym "zarżnięciu gospodarki". Na tym tle bardzo spokojnie wypada minister finansów. Może ma ukryty powód?

Podwyżki stóp mogą być na rękę rządowi – mogą się bowiem przyczyniać do umocnienia polskiej waluty. Część polskiego długu jest wyrażona w walutach obcych i dzięki mocniejszemu złotemu niższy będzie dług publiczny w relacji do PKB.

RPP zdaje sobie też sprawę z tego, że nad naszą walutą wciąż wisi groźba osłabienia, bo w kłopotach tkwią kraje południa Europy i tylko kwestią czasu jest sięgnięcie przez Portugalię po pomoc z zewnątrz.

Warto więc, jak mówił jeden z byłych członków RPP, wykupić tę polisę ubezpieczeniową od jeszcze większego wzrostu inflacji. I pogodzić się z faktem, że czas najniższych stóp procentowych w historii mija.