PKP PLK wyręcza ministra?

W 2008 roku kiedy minister transportu przekazał marszałkom spółkę Przewozy Regionalne miała być ona oddłużona. Jak się okazało nie była. Po ponad czterech latach część odsetek od zaległego długu umorzyła państwowa PKP PLK

Publikacja: 27.02.2013 13:58

Jak sięgam pamięcią, marszałkowie przejmować Przewozów Regionalnych wcale nie chcieli.  Pomysł był na rękę rządowi, który chciał pozbyć się przynoszącej straty spółki utrzymującej się głównie z dotacji marszałków do zamawianych przez nich kolejowych połączeń  regionalnych.  Jak zapewniały kolejne zarządy przewoźnika  ponoszone rok do roku straty  wynikały z faktu, że marszałkowie nie płacili za wszystkie zamawiane pociągi.  Z kolei marszałkowie płacić nie chcieli bo jak twierdzili, nie wiedzą na co idą pieniądze. Zaklęte koło miało przerwać  właśnie przekazanie spółki samorządom. Spółka startę zmniejszyła, ale już  na spłatę zaległych długów  - około 500 mln zł wraz z odsetkami, marszałkowie pieniędzy nie mieli, odsetki więc rosły.

Decyzja o umorzeniu przez państwową spółkę części odsetek budzi sporo kontrowersji. Z jednej strony inni przewoźnicy, którzy w latach 2008 – 2009 również  zadłużyli się nie płacąc za korzystanie z torów, nie mogli liczyć na umorzenie części zobowiązania.

Zaraz tego samego może zażądać PKP Intercity, które wciąż zalega PKP PLK  około 120 mln zł wraz z odsetkami. Dlaczego na rynku mają być równi i równiejsi?

Sama PKP PLK nie  est w na tyle dobrej kondycji finansowej by  lekką ręką darować takie pieniądze. Rozłożenie zobowiązania na raty daje jednak większe prawdopodobieństwo, że dług w ogóle zostanie choć w części spłacony.

A może PKP PLK poszła wobec Przewozów Regionalnych na zbyt małe ustępstwa? Bądź co bądź to jej właściciel ponad 4 lata temu przekazał spółkę zadłużoną, deklarując, że historyczne zobowiązania się za nią nie ciągną.

Niestety, jak to zwykle w przypadku spółek Skarbu Państwa bywa konsekwencje ich decyzji finansowych w ten czy w inny sposób ponoszą podatnicy. Czyli my.

Jak sięgam pamięcią, marszałkowie przejmować Przewozów Regionalnych wcale nie chcieli.  Pomysł był na rękę rządowi, który chciał pozbyć się przynoszącej straty spółki utrzymującej się głównie z dotacji marszałków do zamawianych przez nich kolejowych połączeń  regionalnych.  Jak zapewniały kolejne zarządy przewoźnika  ponoszone rok do roku straty  wynikały z faktu, że marszałkowie nie płacili za wszystkie zamawiane pociągi.  Z kolei marszałkowie płacić nie chcieli bo jak twierdzili, nie wiedzą na co idą pieniądze. Zaklęte koło miało przerwać  właśnie przekazanie spółki samorządom. Spółka startę zmniejszyła, ale już  na spłatę zaległych długów  - około 500 mln zł wraz z odsetkami, marszałkowie pieniędzy nie mieli, odsetki więc rosły.

Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Wojna celna Trumpa zaboli Amerykanów. Czy zaboli także nas?