Prognozy te w ogóle się nie sprawdziły, bo nie dość, że konkursy o dotacje dla przedsiębiorców odbywają się do dziś, to do tego nie chodzi tylko o niechciane dotacje drugiego planu, ale także o te najbardziej popularne o charakterze inwestycyjnym. Dość powiedzieć, że w listopadzie 2013 r. odbędzie się drugi w tym roku nabór projektów przedsiębiorstw o granty na nowe inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym z niemałym budżetem w wysokości 500 mln zł. To informacje dobre. Są jednak i złe, a mianowicie takie że na skutek politycznych targów i biurokratycznej mitręgi mających miejsce głównie w Brukseli przedsiębiorcy nie unikną jednak dotacyjnej posuchy. Tyle że dojdzie do niej, nie jak wcześniej prognozowano w latach 2012-2013, a w roku 2014.
Z czego to wynika i kto zawinił? Można wskazać, że to sprawka szeroko rozumianej Brukseli. Niestety zbierający się tam na szczytach przywódcy państw europejskich do tej pory nie porozumieli się ostatecznie z Parlamentem Europejskim (ma tam jedną ze swych dwóch siedzib) co do wspólnego budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020 i wciąż nie jest on zatwierdzony. Do tego cały czas w trójkącie Komisja Europejska (oczywiście z siedzibą w Brukseli), PE i kraje członkowskie trwają negocjacje nowych regulacji dotyczących polityki spójności po 2013 r. Wszystko to powoduje, że tzw. umowy partnerstwa pomiędzy Komisją Europejską, a krajami UE, w tym Polską oraz idąc dalej nowe programy operacyjne są na razie tylko projektami. A dopiero jak te wszystkie dokumenty będą zatwierdzone można myśleć o organizacji nowych konkursów o dotacje dla firm na krajowym podwórku.
Teraz eksperci wieszczą, że pierwsze konkursy o pieniądze z okresu 2014-2020 via nowe programy operacyjne ruszą albo pod koniec 2014 albo nawet dopiero na początku 2015 r. Wygląda na to, że tym razem niestety mają rację i dotacyjna posucha dla firm stanie się rzeczywistością tyle, że dwa lata później, bo w roku 2014.