Według szumnych zapowiedzi tąpnięcie sprzed siedmiu lat miało się więcej nie powtórzyć, kłopotom zapobiec miały lepsze umowy z wykonawcami, na których wcześniej przerzucono całe ryzyko związane ze zmianami cen na rynku. Obietnic było co niemiara, rząd PiS na początku swojej kadencji na niemal rok wstrzymał rozstrzyganie przetargów, by – jak wtedy przekonywano – przygotować nowe, lepsze zasady współpracy między stronami infrastrukturalnych inwestycji. Ba z początkiem 2018 r. powstała nawet specjalna komisja przy Radzie Ekspertów Ministerstwa Infrastruktury, której zadaniem miało być opracowanie sprawiedliwej metody waloryzacji umów w toku. Brzmi to wszystko pięknie, ale – jak się okazało – efektów nie przyniosło.