Wszystko kończyło się zakrapianą zabawą...

Prezydenta stolicy Stefana Starzyńskiego nie sposób było spotkać w kawiarni, bo on traktował swoją pracę bardzo poważnie i w takich lokalach nie bywał - opowiada Romuald Morawski, kustosz Muzeum Warszawy.

Publikacja: 05.08.2015 22:00

Wszystko kończyło się zakrapianą zabawą...

Foto: materiały prasowe

Rz: W tym roku Polacy zostawią w kawiarniach prawie 2 miliardy złotych. Od kiedy kawiarnie to sposób spędzania wolnego czasu?

Romuald Morawski: Kultura kawiarniana ma długą tradycję. Pierwsze kawiarnie działały już na początku XVIII wieku, ale największy rozwój kultury kawiarnianej to wiek XIX. Mieszkania były wtedy zazwyczaj małe, więc życie towarzyskie przenosiło się do kawiarń. Podobnie wyglądało to w XX-leciu międzywojennym.

Wtedy kawiarnie nie były miejscami, które wydają kawę w papierowych kubkach na wynos...

Były miejscami, gdzie kwitła kultura, przedstawiano programy artystyczne, występowały kabarety, odbywały się tańce, muzyka była grana przez orkiestry na żywo. Przed wojną mało kto miał w domu patefon czy radio, muzyka przyciągała więc do kawiarń tych, którzy nie mogli pozwolić sobie na taki luksus w domu.

Które kawiarnie były najsłynniejsze?

Chyba najbardziej znana przed wojną była warszawska kawiarnia Pod Picadorem. Trafiła do historii literatury, tu swój początek miała grupa Skamander, wszyscy jej członkowie bywali w tej kawiarni. Przed wojną spotykano się też w Ziemiańskiej czy w Oazie.

Czym charakteryzowały się te kawiarnie?

W Warszawie to były raczej kawiarnie literackie, ale na przykład we Lwowie w jednej z kawiarni działało towarzystwo matematyczne. Przed południem odbywały się lekkie spotkania towarzyskie, po południu wszystko kończyło się zabawą, mniej lub bardziej zakrapianą.

Kto się bawił w tych kawiarniach?

Życie towarzyskie w tamtych czasach kręciło się wokół Nowego Światu, Marszałkowskiej i placu Teatralnego. Niektórzy po prostu lubili w kawiarniach bywać, wręcz nie wyobrażali sobie życia, nawet zawodowego, poza kawiarnią. Lubił się bawić wojewoda warszawski Władysław Jaroszewicz. Natomiast prezydenta stolicy Stefana Starzyńskiego nie sposób było spotkać w kawiarni, bo on traktował swoją pracę bardzo poważnie i w takich lokalach nie bywał.

Co się zmieniło po wojnie?

W końcu lat 40. większość lokali została upaństwowiona. Ale po wojnie w wielu kawiarniach nadal działały kabarety, np. w kawiarni Nowy Świat czy MDM. Zmieniły się natomiast zwyczaje. Jeśli zostawało się na dansing, to była tzw. konsumpcja obowiązkowa, bez względu na to, czy zamówiliśmy kawę czy herbatę, trzeba było złożyć zamówienie na określoną sumę, zazwyczaj było to ówczesne 100 złotych. Najpopularniejsze w czasach PRL warszawskie kawiarnie to Kamieniołomy, Kongresowa, MDM i Nowy Świat. Ale spotykano się też w kawiarniach hoteli Bristol czy Polonia.

Opinie Ekonomiczne
Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie