Jak to możliwe, skoro coraz częściej kupujemy przez internet, a do supermarketu wybieramy się góra raz w tygodniu. Zaraz, zaraz, a ten batonik, sałatka czy jogurt, które kupujemy w drodze do pracy albo wyskakując na chwilę z biura? Gdyby podliczyć wszystkie drobne, nieplanowane, niezauważalne niemal zakupy, które robimy „po drodze", przy okazji, okazałoby się, że skutecznie nabijamy sklepowe statystyki.
W dodatku sprzyja temu struktura, a konkretnie rozdrobnienie polskiego handlu. Nawet jeśli ubywa tzw. tradycyjnych sklepów, to zamiast nich pojawiają się nowe: sieciowe sklepiki convenience – na codzienne zakupy, no i dyskonty, które też dopasowują swój rozmiar i ofertę do okolicy. Robimy więc często zakupy po prostu dlatego, że możemy. Niemal przez całą dobę i także w niedzielę.