Czy frustrujące było zasiadanie w Radzie Medycznej przy premierze, gdzie rządzący nie słuchali waszych zaleceń?
Nie, to była ciekawa przygoda intelektualna, gdzie pod bardzo sprawnym kierownictwem prof. Andrzeja Horbana formowaliśmy odpowiednie zalecenia i sposoby postępowania – w oparciu o wiedzę i to, co robi cały świat. Od września pandemia była puszczona „na żywioł" i wtedy rzeczywiście byliśmy sfrustrowani. Musieliśmy proponować różne niepopularne restrykcje, bo tak się leczy choroby zakaźne i walczy z nimi. Minister i premier nie przebili się, niestety, przez swoje środowisko polityczne, a trzeba pamiętać, że są w nim mądrzy ludzie, jak były minister zdrowia Bolesław Piecha i senator Jan Maria Jackowski, ale reszta tego towarzystwa w Zjednoczonej Prawicy budzi przerażenie intelektualne u przeciętnego człowieka. Konstrukcja Rady Medycznej na takiej zasadzie, że my coś postulujemy i robimy, a potem się to nie przebija, nie ma sensu. Nie można brać odpowiedzialności za 500–700 zgonów dziennie.