- Katastrofy nie należy się spodziewać na taką skalę, jaka była w kwietniu tego roku. Ale liczba przypadków narasta, co jest spowodowane zakaźnością wariantu Delta, a jednocześnie wciąż małym stopniem wyszczepienia i zupełnym rozprężeniem jeśli chodzi o noszenie maseczek. Myślę, że większość członków Rady Medycznej jest zwolennikami zastosowania rozwiązań francusko-włoskich, które umożliwiłyby w miarę niezaburzoną działalność społeczną i gospodarczą. Wydaje się jednak, że ze względów politycznych jest to bardzo trudne - mówił dr Szułdrzyński. Rozwiązania, o których mówił dr Szułdrzyński to uzależnienie dostępu do miejsc publicznych od posiadania dokumentu świadczącego o zaszczepieniu przeciw COVID-19, posiadaniu negatywnego testu lub posiadania statusu ozdrowieńca.
W tej chwili w Polsce nie są egzekwowane, przestrzegane obostrzenia
Dopytywany o powrót niektórych obostrzeń dr Szułdrzyński stwierdził, że "w tym zakresie Rada Medyczna nie była konsultowana" przez rząd. - Trzeba pamiętać o tym, że restrykcje wprowadza nie Rada Medyczna, tylko rząd. Rada Medyczna może tylko doradzać pod względem medycznym. Z medycznego punktu widzenia najbardziej sensowne byłoby egzekwowanie certyfikatów covidowych - stwierdził lekarz.
- Sytuacja jest troszkę inna (niż przy poprzednich falach), bo są szczepienia i wiele osób, które są ozdrowieńcami. Tempo przyrostów było znacznie mniejsze niż się spodziewaliśmy - zauważył dr Szułdrzyński pytany dlaczego, przy podobnej liczbie zakażeń jak przed rokiem, rząd nie wprowadza obostrzeń i czy w takim razie wprowadzanie ich przed rokiem nie było błędem. Jego zdaniem wynika to z tego, że "społeczeństwo jest w większym stopniu odporne".
Czytaj więcej
Istnieje pewna różnica między tym, co wyobrażają sobie lekarze i epidemiolodzy, a tym, co robi rząd - stwierdził prof. Andrzej Horban, szef Rady Medycznej przy premierze i jego główny doradca ws. pandemii.