Huk przerwał w sobotę o godz. 10.20 konferencję w białym miasteczku. 94-letni emerytowany wojskowy, który przysłuchiwał się przemówieniom pod sceną, wyjął przedmiot przypominający broń i nastąpił wybuch.
Lekarze, ratownicy i pielęgniarki z miasteczka natychmiast rzucili mu się na pomoc, tamując krwotok głowy. Następnie rannego przejęła karetka. Po południu Ministerstwo Zdrowia poinformowało jednak, że mężczyzna zmarł.
Początkowo policja informowała o samookaleczeniu, jednak list pożegnalny, który znaleziono przy 94-latku, nie pozostawiał wątpliwości – mężczyzna próbował popełnić samobójstwo. „Oddałem życie jako protest przeciwko strajkowi służby zdrowia (bo jest polityczny przeciw Polsce PiS)" – napisał na kartce podpisanej imieniem i nazwiskiem i opatrzonej datą.
Czytaj więcej
Podczas porannej konferencji w tzw. białym miasteczku 2.0 w Warszawie pacjent, prawdopodobnie onkologiczny, popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Konferencja została przerwana, a obecni na miejscu medycy podjęli reanimację.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", mężczyzna był wcześniej widziany w miasteczku. Przychodził i rozmawiał z medykami, części skarżąc się na kłopoty z uzyskaniem leczenia. Kilkorgu z nich wspominał o chorobie nowotworowej. Miał twierdzić, że wspiera protestujących. Tym większym szokiem była dla medyków treść znalezionego przy nim listu.