Przed szpitalem w Mielcu stoi rząd karetek. Od poniedziałku wożą chorych do innych placówek: do Rzeszowa, Dębicy, Kolbuszowej, Tarnobrzega. Wokół wyjścia gromadzą się rodziny chorych, z których blisko 100 do końca tygodnia zostanie ewakuowanych. Niektórzy chodzą po korytarzach i próbują się dowiedzieć o los krewnych i bliskich.
- Nawet nie wiem, gdzie wiozą żonę z tym maleństwem - denerwuje się młody ojciec Łukasz Ćwięka. W niedzielę cieszył się z urodzenia dziecka, a w poniedziałek powiedziano mu, że żona zostanie wywieziona do jednego z pobliskich szpitali, a maleństwo do innego. Młodzi rodzice wybłagali, by tego nie robiono. Agnieszka Ćwięka jako jedyna pacjentka spędziła z maleństwem noc w pustym oddziale pod opieką pielęgniarek. Wczoraj rano z dzieckiem przewieziono ją do szpitala w Dębicy. -To jest chore, nieuczciwe, nieodpowiedzialne -mówi Łukasz Ćwięka.
Choć jeszcze nie wszyscy pacjenci zostali odesłani do innych lecznic, mielecki szpital już opustoszał. -Jakoś głupio tak bez ludzi -mówi sprzątaczka. Pielęgniarki, zamiast opiekować się chorymi, pomagają przy dezynfekcji. Niechętnie oceniają postawę lekarzy. Anonimowo mówią, że one by tak nie zostawiły pacjentów, choć zarabiają marne grosze.
-Dzięki Bogu, że nas nie wywożą w siną dal - cieszy się Krystyna Gierca z oddziału urazowo-ortopedycznego.
Za dwa dni ma być wypisana do domu. - Jak tak można było. Taki nowoczesny szpital, wizytówka regionu - dziwi się pacjentka.