Gonimy Japonię
Kilka przykładów z Warszawy dorzuca Jakub Bednarek, ekspert Lloyd Properties. Wymagająca remontu 29-metrowa kawalerka przy Elbląskiej na Żoliborzu pod koniec 2016 r. była warta 200 tys zł. – Dziś, już po remoncie, jest wyceniana na 320 tys. zł – wskazuje. – A 60-metrowe mieszkanie na Gocławiu, sprzedane w 2015 r. za 372 tys. zł, w 2019 r. przeszło remont łazienki, odświeżono też podłogi i odmalowano ściany, po czym sprzedało się za 425 tys. zł, a sam proces sprzedaży trwał tydzień, podczas gdy cztery lata temu zajmował aż osiem miesięcy – opowiada.
Ekspert Lloyd Properties dodaje, że można trafić na okazje, ale trudno namierzyć je w internecie. – Często nazywamy je ofertami spod stołu. Sprzedają się dzięki temu, że doradca podpisał umowę z klientem i szuka dla niego odpowiedniego mieszkania – wyjaśnia. – Zdarza się, że oferta nawet nie zdąży trafić na portal.
Wraz ze wzrostem cen, na co zwraca uwagę Jerzy Sobański, widać powrót do mieszkań, które pod względem wielkości pokoi przypominają lokale z okresu późnego Gomułki. – Sześcio-, siedmiometrowe, a nawet mniejsze pomieszczenia nie są rzadkością – podkreśla ekspert PFRN. – Z mieszkań dwupokojowych powstają trzy, a nawet czteroizbowe. Ostatnio widziałem na Ochocie 36-metrowe mieszkanie z... czterema pokojami. Wynika to, jak sądzę, z popytu na tanie w przeliczeniu na pokój lokale do wynajmu. Gonimy Japonię!
Jerzy Sobański dodaje, że mieszkania w płycie kuszą lokalizacją, funkcjonalnym rozkładem. Ale ceny już nie są tak konkurencyjne, można mówić o ich „spłaszczeniu". – Nie ma już tak dużej różnicy między mieszkaniami z płyty a tymi wzniesionymi w innych technologiach – wyjaśnia.
Twoje wybory zależą od tego, co wiesz
Tylko 19 zł
za pierwszy miesiąc dostępu do rp.pl
Subskrybuj
Wielka płyta drożeje też w innych miastach. Trzypokojowe mieszkanie o powierzchni 43 mkw. na trzecim piętrze bloku na osiedlu Dąbrowa w Łodzi niecałe 11 miesięcy temu sprzedawał Kamil Wrotniak, właściciel firmy Hołm. Cenę – 255 tys. zł (5,9 tys. zł za mkw.) – ktoś nazwał wtedy „kosmiczną". Niedawno, niemal po roku, ten inwestor sprzedawał w tym samym budynku identyczny wyremontowany lokal, tyle że na parterze i bez balkonu. Nabywca zapłacił 295 tys. zł (ponad 6,8 tys. zł za mkw.). Wzrost: 40 tys. zł. – Jeszcze pięć lat temu za mieszkanie po generalnym remoncie w bloku z płyty w Łodzi trzeba było zapłacić niecałe 4 tys. zł za mkw., dziś jest już ok. 7 tys. zł – mówi Kamil Wrotniak. – Wzrost cen jest coraz bardziej dynamiczny.
Ogromnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania do remontu. Szukający takich lokali dla siebie muszą rywalizować z inwestorami kupującymi mieszkania na wynajem i flipperami, którzy zarabiają na odsprzedaży remontowanych przez siebie lokali. – Sprzedający mieszkania otrzymane np. w spadku nierzadko organizują licytacje, umawiając na oglądanie lokalu kilkunastu zainteresowanych – opowiada właściciel Hołm. – A ci przebijają się ofertami, często windując cenę ponad realną wartość nieruchomości.