Bartłomiej Sosna, ekspert rynku budowlanego w firmie Spectis:
Jak wszystkie branże polskiej gospodarki, także sektor budowlany odczuje skutki bieżących wydarzeń, jednak w mojej opinii odczuje je w stopniu umiarkowanym. Podstawową aktywnością firm budowlanych jest bowiem wznoszenie obiektów z lokalnych surowców oraz materiałów i przy wykorzystaniu podstawowej siły roboczej. Korzystny dla budownictwa jest także fakt, że jest to działalność wykonywana w dużej części na świeżym powietrzu. Dotkliwiej sytuację odczuć mogą dostawcy dla budownictwa prowadzący działalność w halach produkcyjnych.
Dodatkowym ryzykiem obciążone są branże, w których Chiny lub Włochy są istotnymi elementami w łańcuchu dostaw. Co gorsza, za dwa, trzy tygodnie do tej listy mogą zostać dodane kolejne europejskie kraje i lepiej byłoby dla polskiej gospodarki, żeby nie były to Niemcy lub Francja, bo wtedy sytuacja zacznie się dużo bardziej komplikować. Dotyczy to takich grup produktowych jak sprzęt budowlany czy osprzęt instalacyjny z obszaru wentylacji, klimatyzacji, instalacji elektrycznych czy oświetlenia. Brak ciągłości dostaw w tych branżach może wpłynąć na opóźnienia w realizacji inwestycji, zwłaszcza kubaturowych.
Należy jednak pamiętać, ze budownictwo to nie tylko pracownicy fizyczni – blisko połowa pracujących w budownictwie to pracownicy na stanowiskach umysłowych. W wielu firmach pracownicy przejdą na pracę zdalną. Nasuwa się jednak pytanie, jak firmy budowlane są przygotowane na masową pracę zdalną.
Istnieje też ryzyko, że możliwy kryzys makroekonomiczny w gospodarce światowej spowodowany pandemią odbije się negatywnie na kondycji finansowej niektórych polskich firm, również budowlanych, w przypadku np. gdy banki zaostrzą kryteria kredytowe. Możliwe są też zmiany planów inwestycyjnych rządu i samorządów, jeśli dojdzie do nowelizacji budżetu, z uwagi na nadzwyczajną sytuację. Wszystko zależy od tego, jak szybko uda się zahamować wzrost zachorowań na świecie.
Dużo mocniej niż budownictwo obecne spowolnienie odczuje szeroko rozumiany rynek nieruchomości, szczególnie branża hotelowa, targowa i konferencyjna, w przypadku których odnotowane w marcu straty będą już nie do odrobienia w dalszej części roku. Jednak paraliż ruchu o charakterze turystycznym i biznesowym to problem nie tylko hoteli, ale także inwestorów indywidualnych zarabiających na wynajmie krótkoterminowym. W przypadku mieszkań kupionych za gotówkę, inwestorzy po prostu mniej zarobią na wynajmie. Większym problemem będą jednak mieszkania kupione w celach inwestycyjnych sfinansowane kredytem.