Metry za pensję
SonarHome sprawdził, jakiego budżetu potrzebujemy na 55- i 70-metrowe mieszkanie w stolicy. Średnia cena transakcyjna lokalu o powierzchni 55 mkw. to niespełna 500 tys. zł. – Różnica pomiędzy najtańszą a najdroższą dzielnicą to aż 97 proc. – wylicza Barbara Bugaj. W Rembertowie na taki lokal wystarczy średnio 333,3 tys. zł, a w Śródmieściu trzeba mieć 682,2 tys. zł. Przy 70-metrowym mieszkaniu różnica ta wynosi niemal 100 proc. Średnia transakcyjna cena lokalu w Rembertowie wynosi 440 tys. zł, w Śródmieściu – niemal 870 tys. zł (średnia dla Warszawy to 618 tys. zł).
Analitycy sprawdzili też możliwości nabywcze warszawiaków. – Kupujący zarabiający średnią pensję w stolicy, planujący zakup 50-metrowego mieszkania z rynku wtórnego, musiałby oszczędzać całe wynagrodzenie prawie 8,5 roku – szacuje Barbara Bugaj. Na 70-metrowy lokal trzeba by odkładać całą wypłatę niemal 12 lat.
Ekspertka SonarHome zwraca uwagę, że choć mieszkania w stolicy drożeją, to po przekroczeniu granicy 9 tys. zł za mkw. widać wyraźne spowolnienie wzrostu cen. – Jeszcze na początku 2019 r. dynamika ta wynosiła ok. 10 proc. – wskazuje. Potem tempo zwolniło do ok. 6 proc. (2019 vs. 2018 r.). Mieszkania jednak konsekwentnie drożeją. A właściciele nierzadko podnoszą ceny ofertowe. I tak np. 20-metrowa kawalerka na Woli zdrożała z 215 tys. do 289,9 tys. zł (z 10,6 tys. zł za mkw. do 14,4 tys. zł). Lokal był w ofercie 45 dni.
Coraz drożej jest też w innych miastach. Jak podaje NBP, w Gdańsku średnie transakcyjne ceny mieszkań wzrosły z niespełna 6,5 tys. zł za mkw. w I kw. 2018 r. do ponad 8,2 tys. zł w IV kw. w 2019 r. W Krakowie mkw. mieszkań zdrożał w tym czasie z 6,2 do 7,4 tys. zł, w Poznaniu – z 5,6 do niemal 6,4 tys. zł, we Wrocławiu – z 5,8 do 7,3 tys. zł, w Łodzi – z 4 do niespełna 4,9 tys. zł.
Pole do wzrostów
Jak zauważa Barbara Bugaj, transakcyjne ceny mieszkań nominalnie przekroczyły już poziom z poprzedniego boomu z lat 2007–2008. Czy to już bańka? – Nie dowiemy się, póki nie pęknie – mówi ekspertka. – W obecnym cyklu ceny rosły w tempie kilku do kilkunastu proc. rok do roku, podczas gdy w poprzedniej hossie była to dynamika rzędu 40–50 proc. Realnie, po uwzględnieniu inflacji i wzrostu wynagrodzeń, dzisiejsze ceny mieszkań są niższe niż w poprzednim boomie.