Co to oznacza? – To, że w Krakowie i Wrocławiu ceny rosną szybciej niż możliwości zakupowe klientów. W stolicy natomiast, choć wskaźnik ostatnio trochę urósł – czyli kupujący wyżej oceniali swoje możliwości – to już wrócił do poziomu sprzed paru miesięcy – tłumaczy Marcin Krasoń, ekspert obido.pl.
Wskazuje, że po stronie popytu cały czas obserwujemy to, co w oczekiwaniach kupujących zmieniła pandemia – wzrost zainteresowania zarówno domami, jak i mieszkaniami dającymi namiastkę przestrzeni. Większy balkon, taras, zieleń za oknem czy park w pobliżu – mają coraz większą wartość dla kupujących.