Nowa terapia starej choroby

Zaskakująca metoda leczenia może stać się przełomem w walce ze stwardnieniem rozsianym.

Aktualizacja: 01.12.2009 02:42 Publikacja: 01.12.2009 01:42

Zabieg trwa około godziny i odbywa się z miejscowym znieczuleniem. Największych trudności przysparza

Zabieg trwa około godziny i odbywa się z miejscowym znieczuleniem. Największych trudności przysparza chirurgom odnalezienie miejsca w żyłach, w którym znajduje się zwężenie. W swoim przebiegu przypomina zabieg angioplastyki (poszerzenia naczyń krwionośnych) przeprowadzany u chorych z miażdżycą. Ryzyko powikłań jest podobne jak w przypadku innych operacji. Im wcześniej zabieg zostanie przeprowadzony, kiedy zniszczenia mózgu nie są jeszcze zbyt wielkie, tym lepiej.

Foto: Rzeczpospolita

Dr Paolo Zamboni z Uniwersytetu w Ferrarze przekonuje, że stwardnienie rozsiane (SM) nie jest – jak dotychczas sądzono – chorobą autoimmunologiczną, ale naczyniową. To całkowicie sprzeczne z dotychczasową wiedzą medyczną. Zamboni uważa też, że SM można skutecznie operacyjnie leczyć. Pierwszy zabieg przeprowadził trzy lata temu u swojej żony, która cierpi na tę chorobę.

Koncepcja włoskiego chirurga zyskuje zwolenników. Amerykański zespół naukowców z University of Buffalo ogłosił, że rozpoczyna duże badanie , które ma ją zweryfikować. Weźmie w nim udział 1,1 tys. pacjentów z SM i 600 osób zdrowych lub cierpiących na inne choroby neurologiczne.

– Jeśli doniesienia te zostaną potwierdzone, będzie to odkrycie, które kompletnie zmieni nasze myślenie o tej chorobie i o jej leczeniu – uważa Bianca Weinstock-Guttman, profesor neurologii ze Stanowego Uniwersytetu w Nowym Jorku.

[srodtytul]Winne są naczynia[/srodtytul]

Wyników badań jeszcze brak, a już przeprowadzono na świecie ponad 100 zabiegów wg. procedury Zamboniego. Większość we Włoszech. I pięć w Polsce.

Stwardnienie rozsiane jest chorobą polegającą na uszkodzeniu tkanki nerwowej. Nie wiadomo do końca, co jest jej przyczyną. Zapadają na nią ludzie młodzi, w wieku 20 – 40 lat. SM prowadzi stopniowo do niepełnosprawności. Jest chorobą nieuleczalną. Na świecie cierpi na nią ok. 2,5 mln osób, w Polsce ok. 60 tys.

Według teorii Włocha przyczyną SM jest zwężenie lub zdeformowanie naczyń krwionośnych na szyi, którą to przypadłość nazwał przewlekłą mózgowo-rdzeniową niewydolnością żylną. W efekcie odpływ krwi z mózgu nie jest prawidłowy, dochodzi nawet do jej cofania. Następuje wzrost ciśnienia śródnaczyniowego i przenikanie z krwi do mózgu rozmaitych cząsteczek, w tym związków żelaza. W ten sposób dochodzi w tkance nerwowej do rozwoju zapalenia, a w rezultacie do niszczenia komórek nerwowych.

Hipotezę tę potwierdza fakt, że właściwie u wszystkich pacjentów z SM dr Zamboni zauważył występowanie nieprawidłowej budowy naczyń, czego nie znalazł u osób zdrowych. – Jestem pewien, że będzie to rewolucja w badaniach nad SM i diagnostyce tej choroby – zapowiedział.

[srodtytul]Byłem żywym trupem [/srodtytul]

Za słowami poszły czyny.

U 65 chorych Włoch przeprowadził zabieg poszerzenia żył, co miało zlikwidować objawy choroby. Po dwóch latach od operacji 73 proc. pacjentów nie zgłasza żadnych symptomów SM. Podobnie jak żona chirurga.

Poprawę odczuwa też Polak zoperowany tą metodą. Zabieg przeprowadzili polscy lekarze w Klinice Chirurgii Naczyniowej EuroMedic w Katowicach. – Byłem żywym trupem – wspomina Ryszard Wierciński, 50-letni białostoczanin. SM zdiagnozowano u niego w

2006 roku. Zabieg przeszedł 19 października.

– Mogę dzisiaj umyć twarz nad umywalką i nie rzuca mnie jak dawniej na boki. Mogę wstać od stołu bez podpierania się rękoma. Mogę sam założyć sobie skarpety, co wcześniej było karkołomnym zadaniem. Wydłużył mi się krok – wymienia.

– Cała piątka naszych pacjentów czuje się dobrze. W niektórych przypadkach rezultaty operacji przerosły oczekiwania – mówi dr Tomasz Ludyga, chirurg, który przeprowadził zabiegi.

Poprawa pewnych funkcji, ostrości widzenia czy działania pęcherza moczowego, była natychmiastowa. Czy to wystarczy, by dotychczasową autoimmunologiczną teorię rozwoju choroby wyrzucić do kosza?

– Ma ona szereg wad – uważa dr Marian Simka, chirurg naczyniowy z Pszczyny, który operował wraz z dr. Ludygą. – Gdyby była prawdziwa, to we wczesnym ognisku SM znajdowałyby się komórki odpornościowe. Tymczasem znajdują się tylko uszkodzone komórki, które osłaniają włókna nerwowe. Podobnie jak w przypadku udaru mózgu, który również jest chorobą naczyniową.

Koncepcja dr. Zamboniego budzi nie tylko entuzjazm, ale i kontrowersje. Bardzo ostrożnie na jej temat wypowiadają się zwłaszcza krajowe towarzystwa stwardnienia rozsianego.

Myślij e-mail do autorki [mail=i.redlinska@rp.pl]i.redlinska@rp.pl[/mail]

Dr Paolo Zamboni z Uniwersytetu w Ferrarze przekonuje, że stwardnienie rozsiane (SM) nie jest – jak dotychczas sądzono – chorobą autoimmunologiczną, ale naczyniową. To całkowicie sprzeczne z dotychczasową wiedzą medyczną. Zamboni uważa też, że SM można skutecznie operacyjnie leczyć. Pierwszy zabieg przeprowadził trzy lata temu u swojej żony, która cierpi na tę chorobę.

Koncepcja włoskiego chirurga zyskuje zwolenników. Amerykański zespół naukowców z University of Buffalo ogłosił, że rozpoczyna duże badanie , które ma ją zweryfikować. Weźmie w nim udział 1,1 tys. pacjentów z SM i 600 osób zdrowych lub cierpiących na inne choroby neurologiczne.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Nauka
Zaskakujący eksperyment z dzikimi rybami. „Tak, jakby one nas studiowały, a nie odwrotnie”
Nauka
Wilki same się udomowiły? Ciekawy wynik matematycznej symulacji
Nauka
Zaskakujące odkrycie dotyczące jądra Ziemi. Co dzieje się w środku planety?
Nauka
"Ogromne konsekwencje" decyzji Donalda Trumpa. Wstrzymane badania nad HIV i malarią
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Nauka
Naukowcy: Olbrzymi podwodny wulkan może wybuchnąć przed końcem 2025 roku
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń