Pilot do telewizora w jednej ręce, piwko w drugiej, a na brzuchu torba z czipsami – tak wygląda typowy fan sportu praktycznie wszędzie na świecie. W wersji nieco bardziej aktywnej – z twarzą pomalowaną w barwy klubowe (ewentualnie państwowe), owinięty flagą i głośno krzyczący na stadionie. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej odległego od wizerunku tzw. zdrowego stylu życia.
A jednak psycholog sportu dr William Wiener przekonuje, że takie zachowanie – paradoksalnie – może być korzystne. I to niezależnie od tego, czy bijemy brawo naszym piłkarzom ręcznym, Gortatowi czy Mili zawstydzającego gwiazdora Lewandowskiego. Ba – możemy być za Polonią, a nawet za Barceloną – efekt jest ten sam. Mówiąc krótko: kibicowanie jest dobre dla zdrowia.