1 października wchodzi w życie ustawa o opiece nad dziećmi do lat trzech. Jej twórcy chcieli zapewnić opiekę najmłodszym przez pracujące legalnie nianie. Zachętą ma tu być finansowanie przez budżet państwa składek ubezpieczeniowych. Dzięki temu opiekunka ma staż ubezpieczeniowy liczony do emerytury. Jeśli opłaci składkę chorobową, to zyska prawo do zasiłku chorobowego czy macierzyńskiego.
Nowe przepisy są jednak nieprecyzyjne i dają spore pole do nadużyć. Pozwalają na preferencyjne zatrudnianie niani nawet tym rodzicom, którzy tak naprawdę sami opiekują się dzieckiem. Rodzic w ogóle nie musi opłacać składek, jeśli pensja opiekunki nie przekracza minimalnego wynagrodzenia za pracę. Nawet jeżeli opiekuje się ona dzieckiem zaledwie godzinę dziennie. Gdy jej pensja będzie wyższa od minimalnej płacy, rodzic zapłaci składki tylko od nadwyżki.
Nie ma też zakazu zatrudnienia w tym charakterze babci czy starszej siostry dziecka. Będzie to możliwe, nawet jeśli te osoby mieszkają z maluchem pod jednym dachem. Może to oznaczać, że sama umowa i wypłacane z jej tytułu wynagrodzenie będzie fikcją.
Opiekunkę zatrudnić może także samotny rodzic. A tym w świetle ustawy jest nawet osoba, która żyje w konkubinacie. Przez to powtórzyć się może sytuacja podobna do rozliczeń samotnych rodziców z fiskusem.
ZUS będzie mógł kontrolować nianie. Jednakże inspekcja w domu nie będzie łatwa. Sprawdzeniu podlegać może też to, czy dziecko nie chodzi do żłobka czy klubu malucha, z którym rodzic ma podpisaną umowę.