Osoby zarejestrowane jako bezrobotne zamiast ofert stałego zatrudnienia często dostają propozycję krótkotrwałej pracy na umowę-zlecenie. Bywa, że nie wiąże się ona z podpisaniem umowy. Nie uchroni to bezrobotnego przed odpowiedzialnością. Przepisy zakazują mu bowiem uzyskiwania jakichkolwiek przychodów z pracy.
W myśl art. 119 ust. 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=365CBEDB32676033B3B34F5672453774?id=173396]ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy[/link] bezrobotny, który podjął zatrudnienie, inną pracę zarobkową lub działalność gospodarczą bez powiadomienia o tym właściwego powiatowego urzędu pracy, podlega karze grzywny nie niższej niż 500 zł i nie wyższej niż 5 tys. zł.
Bezrobotny nie może także zarobić ani złotówki, nie informując o tym urzędu pracy. Jedyny wyjątek dotyczy przychodów z tytułu odsetek lub innych przychodów od środków pieniężnych zgromadzonych na rachunkach bankowych, jeśli nie przekraczają one połowy minimalnego wynagrodzenia za pracę. W tym roku będzie to więc kwota maksymalnie 638 zł, a w przyszłym 658,5 zł.
Kontrolą, czy w firmach nie ma bezrobotnych pracujących niezgodnie z prawem, zajmuje się Państwowa Inspekcja Pracy. W zeszłym roku wykryła ona około 500 przypadków pracy na czarno, co wydaje się marnym wynikiem, biorąc pod uwagę, że liczba zarejestrowanych bezrobotnych przekroczyła już 1,7 mln osób. Biorąc pod uwagę zwiększoną w związku z kryzysem liczbę naruszeń prawa pracowników, inspekcja zapowiada wzmożone kontrole. W tym roku liczba przyłapanych na gorącym uczynku bezrobotnych zapewne wzrośnie.
Jest jednak sposób na to, żeby być bezrobotnym i dorabiać sobie na krótkotrwałych umowach. Wystarczy przed podjęciem takiego zatrudnienia wyrejestrować się w urzędzie. Potem można zarabiać do woli, dopóki jest sposobność, a następnie ponownie zarejestrować się jako bezrobotny. Choć takie zabiegi przysporzą dodatkowej papierkowej roboty, żaden urzędnik nie będzie mógł zarzucić bezrobotnemu złamania przepisów.