Boisko i Internet w każdej wsi

Internet można by udostępnić wszystkim chętnym, budując sieć hot spotów za mniej więcej 2 mld zł, przy czym sporą część środków można pozyskać z funduszy unijnych

Publikacja: 11.09.2008 01:30

Jestem ze wsi. Tego wprawdzie nie widać, nie słychać ani nawet nie czuć, ale taka jest prawda.

Mieszkam na cichej, spokojnej polskiej wsi. Z tą ciszą wprawdzie bywa różnie, bo w żniwa zamiast radosnego śpiewu żeńców atakował mnie groźny warkot kombajnów. Natomiast w weekendy miejscowy biznesmen pod pozorem prowadzenia działalności agroturystycznej organizuje trwające całą noc dyskoteki i ogniska (stąd znam nie tylko tekst piosenki Kuby Sienkiewicza „Jestem z miasta”, ale także wszystkie przeboje Dody oraz podstawowe pieśni patriotyczno-biesiadne).

Dwa tylko dźwięki mojej ciszy w ogóle nie zakłócają: dzwonek telefonu i dżingl oznajmujący, że do skrzynki e-mailowej dotarła nowa wiadomość. Telefonu ani Internetu w mojej wsi założyć nie można.

Dlaczego telefonu? Nie wiem. Na początku lat 90., w ramach rządowego programu telefonizacji wsi, państwowa i nierynkowa Telekomunikacja Polska stelefonizowała tę miejscowość w 100 procentach. Mój zbudowany później dom dzieli od najbliższego telefonu przepisowa odległość 15 metrów. Mimo to na wszystkie swoje wnioski wysyłane do sprywatyzowanej i rynkowej Telekomunikacji Polskiej otrzymuję odpowiedź, że założenie telefonu jest niemożliwe, bo TP „nie planuje inwestycji”. Na tym sprawa się kończy, bo nie wiem, kto taką decyzję podjął. Nie mogę zatem zrobić awantury (nie ma komu) ani nawet zaproponować przyjęcia korzyści materialnej.

To czy firma, która na danym terenie jest w zasadzie monopolistą, może odmówić założenia telefonu, jest swoją drogą ciekawą kwestią. Być może powinny się zająć tym UOKiK i UKE. Akurat w mojej wsi tylko TP może zapewnić dostęp do Internetu, bo z powodu braku nadajników sygnał w telefonii komórkowej jest za słaby i z Internetu mobilnego korzystać nie można.

Moje indywidualne nieszczęście byłoby moją prywatną sprawą (w końcu za komfort prowadzenia prostego, wiejskiego życia coś trzeba zapłacić), gdyby nie to, że w podobnej sytuacji jest kilkaset tysięcy (albo i kilka milionów) osób. Jak wyliczają fachowcy, wszystkim tym ludziom można by udostępnić Internet, budując sieć hot spotów. Nakłady inwestycyjne wcale nie byłyby ogromne. Wystarczyłoby mniej niż 2 mld zł, przy czym sporą część środków można pozyskać z funduszy unijnych. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby zdać sobie sprawę, jak wielkie przeobrażenia gospodarcze, cywilizacyjne i kulturowe spowodowałby powszechny dostęp do Internetu.

Dlatego trochę szkoda, że hobby premiera to tylko piłka nożna. Gdyby był on także miłośnikiem surfowania w sieci, być może byłby realizowany rządowy program „Boisko i Internet w każdej wsi”.

Jestem ze wsi. Tego wprawdzie nie widać, nie słychać ani nawet nie czuć, ale taka jest prawda.

Mieszkam na cichej, spokojnej polskiej wsi. Z tą ciszą wprawdzie bywa różnie, bo w żniwa zamiast radosnego śpiewu żeńców atakował mnie groźny warkot kombajnów. Natomiast w weekendy miejscowy biznesmen pod pozorem prowadzenia działalności agroturystycznej organizuje trwające całą noc dyskoteki i ogniska (stąd znam nie tylko tekst piosenki Kuby Sienkiewicza „Jestem z miasta”, ale także wszystkie przeboje Dody oraz podstawowe pieśni patriotyczno-biesiadne).

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Media
Szyld z logo Twittera wystawiony na sprzedaż. Waży 250 kg
Media
Prezes SkyShowtime: Europa to nasza ojczyzna. To nie koniec rewolucji
Media
Donald Trump uciszył „Głos Ameryki”. Elon Musk: Nikt ich już nie słucha
Media
Linearna telewizja walczy o widza. Pomagają technologie
Media
Kina szukają pieniędzy na laserowe projektory. Uratuje je FEnIKS?
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Media
„Rzeczpospolita” w finale prestiżowego konkursu INMA Global Media Awards 2025
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń