W najnowszej edycji swojego corocznego raportu z prognozami dla rynku rozrywki i mediów Entertainment & Media Outlook PwC prognozuje w USA spory reklamowy przewrót, do którego ma dojść w 2021 roku. – Dzięki silnemu, 9,9-proc. średniorocznemu wzrostowi rynku reklamy internetowej w latach 2016–2021 na koniec tego okresu będzie ona warta już 116 mld dol. A to o 50 proc. więcej, niż sięgnie analogiczna wartość rynku reklamy telewizyjnej – podaje portal Marketingcharts.com. Powołuje się na raport, który zaprezentowano już w USA (jego polska edycja zostanie ogłoszona dopiero jesienią). Rynek reklamy telewizyjnej w 2021 roku ma osiągnąć wartość 75 mld dol.
Skok na torcie
Gdyby takie prognozy się sprawdziły, na rynku musiałoby dojść do swoistego przewrotu, bo telewizja zostałaby reklamowo poważnie osłabiona. Prognozy największych sieci komunikacyjnych w rodzaju GroupM, Publicisu czy Dentsu nie sięgają jednak zazwyczaj aż tak daleko, więc trudno zweryfikować prognozy PwC.
Joanna Nowakowska, menedżer ds. komunikacji i badań rynku w agencji reklamowej MEC, przypomina, że według szacunków GroupM reklama cyfrowa w 2017 ma stanowić około jednej trzeciej globalnego rynku reklamy, a telewizja – kontrolować 41 proc. rynku. Przy czym udział online'u wzrośnie o 2 pkt proc., a telewizji spadnie o 1 pkt proc. w ujęciu rocznym.
– Gdyby założyć, że takie tempo zmian utrzyma się przez kolejne cztery lata, internet wyraźnie przeskoczyłby telewizję w torcie reklamowym, co zresztą wydarzyło się już na kilku światowych rynkach, m.in. w USA w ubiegłym roku, a kilka lat temu w Wielkiej Brytanii – mówi Nowakowska. Jak dodaje, na rynek reklamy (zwłaszcza online) duży wpływ ma jednak ostatnio rozwój rynku wideo online, który w dużej mierze kontrolują tradycyjni nadawcy telewizyjni, prowadzący własne serwisy wideo lub udostępniający swoje produkcje w innych platformach. – Na dalszą dynamikę tej części rynku wpływać będą zaś czynniki nie zawsze wzmacniające rynek reklamy online, jak choćby ekspansja serwisów oferujących subskrypcyjne wideo w sieci (w rodzaju Netfliksa czy Showmaksa – red.) – zauważa Nowakowska.