Kolejne posiedzenie Sejmu – zaplanowane na środę, potrwa tylko jeden dzień i będzie się odbywać w zaostrzonym reżimie sanitarnym. Znów zmniejszy się (do 1/5) liczba posłów którzy mogą przebywać na sali plenarnej, reszta będzie się musiała zmieścić w innych salach lub pracować zdalnie. Do tego dumni wybrańcy Narodu będą musieli założyć maseczki, do czego niektórych było do tej pory bardzo trudno namówić. Być może chodzi o kwestie metafizyczne: lewica, jako zbiór ugrupowań o światopoglądzie racjonalistycznym, mocniej wierzy w naukę i zalecenia władz sanitarnych niż skrajna prawica, która przepojona mistyką i wiarą w spiski, ustami posła Grzegorza Brauna z Konfederacji, nawoływała kolegów i koleżanki do nieposłuszeństwa wobec lewackiego maseczkowego terroru. - Jeżeli Konfederacja ma rozum i widzi ile osób choruje, to założy maskę – komentował Włodzimierz Czarzasty po posiedzeniu prezydium Sejmu, które zdecydowało o powrocie do obostrzeń.
A inni? Parlamentarzyści stopniowo w ostatnich tygodniach „wyślizgiwali się” z wiosennych reguł sanitarnych, na czym najbardziej cierpiała sala plenarna, w której – mimo przepisów – z posiedzenia na posiedzenie przybywało posłów. Bez maseczek. By było ich dobrze widać „na kamerach”.
Teraz jednak wszyscy nagle nabrali obaw. No – może nie wszyscy. Prezes Jarosław Kaczyński, odbierając nominację na wicepremiera z rąk prezydenta Andrzeja Dudy (w rękawiczkach), sam ręce miał gołe. A to z kolei zmusiło prezydenta do pospiesznego ściągnięcia rękawiczek, tylko po to, by potem równie szybko je założyć przed podaniem ręki następnemu nowemu członkowi rządu. Czy nawet tak prostej rzeczy jak obowiązek noszenia maseczek na twarzy przez całą imprezę i założenie rękawiczek nie dało się ustalić przed zaprzysiężeniem? Czy brak maseczki i rękawiczek to oznaka bycia politycznym macho?
Kiedy Donald Trump wyrwał się ze szpitala kiedy tylko był w stanie o własnych siłach opuścić izolatkę, komentatorzy wypomnieli mu, że otrzymał unikalny cocktail z przeciwciał jako leczenie eksperymentalne i leki takie jak remdesivir, na co zwykli obywatele nie mogą liczyć. Z pozycji najlepiej zaopiekowanej osoby w państwie, które jest największym światowym imperium, łatwo się apeluje do ludzi, by nie dawali się zdominować koronawirusowi. Kontrast między potężnym i zawrotnie bogatym Trumpem a mieszkańcami kamperów pozbawionych ubezpieczenia zdrowotnego jest drastyczny.
Ale w Polsce rosnąca liczba zgonów z powodu Covid-19 i zajętych respiratorów, oraz braki w zaopatrzeniu w remdesivir, szybko mogą postawić przed nami pytania o równy dostęp do leków izolatek i aparatury ratującej życie. I nie sądzę, by posłowie, nawet ci z Konfederacji mieli z tym dostępem jakiś problem.