Okres Bożego Narodzenia przez laryngologów nazywany jest sezonem ościowym. - Najwięcej pacjentów z połkniętą ością zgłasza się w pierwszy dzień świąt – mówi laryngolog dr Michał Wątróbski. Ości najczęściej połykamy w Wigilię, ale wszyscy mają nadzieję, że przez noc gardło jakoś sobie poradzi i dlatego zgłaszają się dopiero na drugi dzień - pisze Onet.
Jeśli zdarzy nam się zjeść ość i nie trafi ona do żołądka, ale utknie po drodze, poczujemy ból w gardle, który będzie się nasilał przy przełykaniu śliny. Może też wystąpić ślinotok. Nie ma co liczyć na to, że ość rozpuści się sama. Kiedy uda się jej przedostać do żołądka, zostanie tam raczej strawiona, ale jeżeli wbije się w gardło lub przełyk, musi zostać wyciągnięta. – Taka ość najczęściej wbija się w migdałki, nasadę języka lub dołki językowo-nagłośniowe – mówi dr Wątróbski. Gdyby nie zatrzymała się tam, mogłaby trafić do przełyku, gdzie narobiłaby znacznie więcej szkód. – Najczęściej w szpitalu wyciągamy 3-, 4-centymetrowe ości. Zdarzają się jednak też 5-milimetrowe, które bardzo trudno zobaczyć.