Partyzantka zarozumiałego kupca

Anarchię mamy we krwi. To tradycja, od liberum veto przez powstania przeciw zaborcom po podziemie w czasie komuny. Toteż pomysł z przeniesieniem idei butików Guerrilla Store na polski grunt wydaje się celny. Jednak jak na nasze warunki to zbyt ekskluzywna partyzantka. Nie wiadomo zresztą, przeciwko czemu zwrócona.

Publikacja: 20.03.2008 00:24

Partyzantka zarozumiałego kupca

Foto: Reuters

Pomysłodawcą polskiej edycji sklepów Guerrilla Store jest Robert Serek, stylista, eksszef mody miesięcznika „A4”. Pierwszy warszawski sklep powstał w byłym zakładzie szklarskim, potem przeniósł się pod most Poniatowskiego, teraz zajmuje warzywniak. Jest też filia w Krakowie. To 13. miejsce pod partyzanckim wezwaniem. Na tym zakończą się polskie występy firmy Comme des Garcons założonej w 1969 r. w Paryżu przez japońską projektantkę Rei Kawakubo.

Mniej więcej dekadę temu Kawakubo zauważyła, że część zasobnych klientów na Zachodzie znudził shoppingowy luksus. Na podobieństwo wakacji w ekstremalnych warunkach wymyśliła niekomfortowe zakupy. Pod prąd komercji. Żadnych reklam, promocji, zniżek i kart dla stałych klientów. Zamiast tego sprzedaż w ścisłej konfidencji. Miejsca czynne przez kilka miesięcy, potem zmiana. Żeby nikt się nie przyzwyczaił. Informacje kolportowane są ustnie, jak plotki. Ubiory zaś polecają użytkownicy – trendowe postaci ze świata mediów.

W Polsce ten antykomercyjny pomysł przybrał karykaturalny wymiar. I kojarzy się najgorzej – z przeszłością wartą zapomnienia.

W byłym warzywniaku wiszą rzędami kreacje Junya Watanabe, japońskiego projektanta mieszkającego w Paryżu, protegowanego Kawakubo. Przyjrzałam się – pochodzą ze starych kolekcji, głównie z jesieni 2006. Ale to także strategia firmy – moda poza modą. Mogłoby być, gdyby nie ceny. Te zaś są sufitowe, jak z najświeższej oferty. A ciuchy nie zachwycają. Drelichowe patchworkowe spódnice ważące pudy po około 2 tysiące złotych, podziurawione (specjalnie) sweterki w stylu postpunk z byle jakiej dzianiny po 1600 złotych, niby-tandetne torby z kolorowych skrawków rafii za 600 złotych – to propozycja dla tych, co „z żyra biesiajus”, czyli fiksują z nadmiaru dobra.

Oj daleko nam do tego. W Polsce wyrafinowany gust rzadko idzie w parze z zasobnością kieszeni – a ciuchy z Guerrilli są dla ekstrawagantów. W naszych realiach klientami store’u mogą być bogate snoby. O ile nie zrazi ich nonszalancja prowadzącego butik.

Ja po jednej wizycie nie mam ochoty. Przypomniała mi czasy głębokiego socjalizmu, kiedy towary były spod lady i bez znajomości z „królową”, czyli sprzedawczynią, dostawało się figę z makiem. No i ta pogarda, że ktoś z ulicy ośmielił się wejść i chcieć.

W Guerrilli też obowiązuje zasada kumoterstwa. Robert Serek ignoruje nieznanego klienta. To mi nie odpowiada. Zatkało mnie jednak, gdy z głośno rzuconej uwagi dowiedziałam się, że kumpel szefa właśnie sika (sic!), a następnie musiałam słuchać dialogów kolesiów inkrustowanych przekleństwami.

Wolę zakupy w miastach, gdzie podziemie ma inny smak.

Pomysłodawcą polskiej edycji sklepów Guerrilla Store jest Robert Serek, stylista, eksszef mody miesięcznika „A4”. Pierwszy warszawski sklep powstał w byłym zakładzie szklarskim, potem przeniósł się pod most Poniatowskiego, teraz zajmuje warzywniak. Jest też filia w Krakowie. To 13. miejsce pod partyzanckim wezwaniem. Na tym zakończą się polskie występy firmy Comme des Garcons założonej w 1969 r. w Paryżu przez japońską projektantkę Rei Kawakubo.

Mniej więcej dekadę temu Kawakubo zauważyła, że część zasobnych klientów na Zachodzie znudził shoppingowy luksus. Na podobieństwo wakacji w ekstremalnych warunkach wymyśliła niekomfortowe zakupy. Pod prąd komercji. Żadnych reklam, promocji, zniżek i kart dla stałych klientów. Zamiast tego sprzedaż w ścisłej konfidencji. Miejsca czynne przez kilka miesięcy, potem zmiana. Żeby nikt się nie przyzwyczaił. Informacje kolportowane są ustnie, jak plotki. Ubiory zaś polecają użytkownicy – trendowe postaci ze świata mediów.

Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze