Nasze głowy państwa od kuchni

– Na śniadanie jadłem dziś jajecznicę na maśle, ale bez białek – opowiadał kiedyś na antenie Polskiego Radia prezydent Lech Wałęsa. – Same żółtka! Pyszności. Oczywiście bez chleba

Aktualizacja: 31.01.2009 09:59 Publikacja: 31.01.2009 00:39

Wałęsa był zwolennikiem tzw. diety optymalnej autorstwa

dr. Jana Kwaśniewskiego. – Jana, a nie Aleksandra – uczulał wszystkich. Minimalizowała ona lub wręcz wykluczała z menu węglowodany. Na talerzu byłego prezydenta rzadko więc pojawiał się ryż czy makaron. Mógł za to próbować wszystkich rodzajów serów, jadał jaja (przynajmniej cztery dziennie), podroby, galarety mięsne, tłuste rosoły, mięso i wędliny, także ryby, mleko i grzyby. Ulubiona potrawa w diecie optymalnej?

– Zupa szczawiowa z żółtkiem albo żurek z kiełbasą, palce lizać – wyznawał na łamach „Dziennika Zachodniego”. Lubił też boczek gotowany i wędzony, świeży smalczyk. A słynną zupę kapuścianą autorstwa Kwaśniewskiego Aleksandra? – Kapusta jest dobra dla czerwonych, ja bym tego do ust nie wziął – wyjaśniał prędko.

Gdy Aleksander Kwaśniewski był na diecie, to niemal nie jadał. Jerzy Dziewulski, szef ochrony byłego prezydenta, opowiada, że podczas spotkań kończących się posiłkami chwytał naprędce sałatkę jarzynową, którą popijał wodą niegazowaną, po czym odchodził jak najdalej od stołu i był nieco nerwowy. Gdy się nie odchudzał, miał słabość do pizzy.

– W pierwszej połowie lat 90. nie było w Warszawie tylu restauracji włoskich i pizzerii jak dziś – wspomina Dziewulski.

– Bywało więc, że chodziliśmy do Pizza Hut. Do tej przy Zamku Królewskim, bo tam z Pałacu Prezydenckiego piechotą najbliżej. Pizzę pan prezydent zamawiał zawsze na cienkim cieście.

Aleksander Kwaśniewski lubi południową kuchnię, kocha owoce morza.

– Zawsze wybierał wykwintne, dobre restauracje, wyznając zasadę, że nie można jeść byle czego i byle gdzie – mówi Dziewulski. – Pamiętam jednak, że podczas jednej z podróży do Hiszpanii nie gardził barami szybkiej obsługi. Można było w nich zjeść coś naprędce, stojąc. W takich miejscach zamawiał najchętniej kalmary w cieście. Poza tym był znawcą wina i dobrych cygar, które starał się mieć zawsze przy sobie. Tylko śniadania jadał cienkie, biurowe, chyba nie przywiązywał do nich wagi.

Dziś dziennikarze pism kulinarnych zaglądają do talerza prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Co jada na śniadania, nie wiadomo, bo para prezydencka rano jada tylko we dwoje. To jednak, co Lech Kaczyński lubi zjeść na obiad, zdradził miesięcznikowi „Kuchnia” zatrudniony w Pałacu Prezydenckim pierwszy kucharz Rzeczypospolitej Grzegorz Rzeszotarski: pan prezydent uwielbia tradycyjną kuchnię polską. Nie znosi czosnku. Przepada natomiast za waniliowymi lodami i bitą śmietaną, którą zdarza mu się podkradać z tortu.

Wałęsa był zwolennikiem tzw. diety optymalnej autorstwa

dr. Jana Kwaśniewskiego. – Jana, a nie Aleksandra – uczulał wszystkich. Minimalizowała ona lub wręcz wykluczała z menu węglowodany. Na talerzu byłego prezydenta rzadko więc pojawiał się ryż czy makaron. Mógł za to próbować wszystkich rodzajów serów, jadał jaja (przynajmniej cztery dziennie), podroby, galarety mięsne, tłuste rosoły, mięso i wędliny, także ryby, mleko i grzyby. Ulubiona potrawa w diecie optymalnej?

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze