O czym bowiem mówią nam Roland Barthes w „Dzienniku żałobnym" i Inga Iwasiów w „Umarł mi"? O tym, że ból po stracie bliskich jest tyleż osobisty, co uniwersalny.
Literacki danse macabre
Zacznijmy od banalnej konstatacji. Gdyby pokusić się o wskazanie najważniejszych motywów literackich, okazałoby się, że cała historia literatury to w zasadzie odwieczna próba opisania dwóch największych tajemnic ludzkiej egzystencji – miłości i śmierci. O miłości w literaturze powiedziano i napisano już chyba wszystko. O śmierci zresztą też. Wystarczy zajrzeć na stronę pod wiele mówiącą nazwą „Death, Dying, Grief and Mourning in Western Literature", by zdać sobie sprawę, że ten szczegółowy indeks literackich śmierci to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Po pobieżnym przejrzeniu tej nieco amatorskiej listy, można dojść do przekonania, że literatura martwymi bohaterami stoi.