Artur Rojek: Ciągle jesteśmy niezależni

„Time” zaliczył nasz OFF do najciekawszych festiwali na świecie – mówi muzyk Artur Rojek Jackowi Cieślakowi.

Aktualizacja: 03.08.2015 17:54 Publikacja: 03.08.2015 17:35

"Rzeczpospolita": OFF Festival odbędzie się już dziesiąty raz. Pamięta pan ten pierwszy?

Artur Rojek:
Zaczynałem w rodzinnych Mysłowicach, w kąpielisku Słupna. Nie miałem doświadczenia w organizacji. Wiedziałem jednak, że rynek jest trudny, brakuje zróżnicowania muzycznej oferty. To był czas Inwazji Mocy RMF FM i Lata z Radiem Zet, dlatego bilety nie mogły być drogie. Kosztowały 30 zł. Mój budżet był mikroskopijny. Kiedy poznałem stawki zagranicznych gwiazd, m.in. Iana Browna i Primal Scream, okazało się, że stać mnie na dwóch artystów i nic więcej. Zagrali więc głównie polscy. Dziś na festiwalu występuje 100 zespołów w ciągu trzech dni, a wśród nich duże światowe nazwiska. Gościmy co roku 15 tysięcy fanów, a marka festiwalu jest rozpoznawalna na świecie.

Jakie doświadczenie było najważniejsze w 2006 roku?


Zajmowałem się wszystkim, rozmawiałem z każdym współpracownikiem, z dostawcą jedzenia, wody czy przenośnych ubikacji. Jeden z nich powiedział mi: „Fajny ten twój festiwal. Niedrogi. 30 zł. Przyjechałem, fajna łąka, wypiłem piwko, zjadłem kiełbaskę". Poczułem, że nie o to mi chodzi, że muszę iść mocniej pod prąd oczekiwaniom, żeby OFF nie był imprezą dla przypadkowych ludzi.

Co dziś jest największym kapitałem? Wierna publiczność, niezależność?

I jedno, i drugie. Od 2010 roku współpracuję z miastem Katowice. Nasza umowa obowiązuje do 2018 roku. To wyjątkowe miasto, dobrze zarządzane i szanujące kulturę. Po borykaniu się z mysłowickimi radnymi, którzy traktowali OFF jak sól w oku, Katowice dodały nam skrzydeł. Ale wsparcie miasta to jeden z elementów budżetu. Co roku moja walka o pieniądze zaczyna się od nowa.

Jakie są największe osiągnięcia artystyczne?

Cieszę się, że udało mi się utrzymać niezależną formułę. Nigdy nie podejmowałem koniunkturalnych decyzji, dlatego zachowaliśmy wiarygodność. W ubiegłym roku magazyn „Time" uznał nas za jeden z 14 najciekawszych festiwali na świecie. Zawsze prezentowaliśmy skrajnie różne odmiany muzyki niezależnej. Chciałem, żeby OFF był miejscem, które daje szansę posłuchania artystów dopiero wyrastających na ważne postaci i takich, których inne festiwale nie mają odwagi zaprosić. To się udało, na OFF Festivalu po raz pierwszy zagrali muzycy The National. Podobnie było z My Bloody Valentine czy Flaming Lips. Doprowadziliśmy do reaktywacji wielu zespołów – Something Like Elvis, Lenny Valentino, Kobiety. A także premier specjalnych projektów: Zbigniew Wodecki i Mitch & Mitch, Chrome Hoof zagrał muzykę z „Hydrozagadki", a Mikołaj Trzaska z filmu „Róża". Nawiązaliśmy współpracę z legendarnym amerykańskim Radiem KEXP, które w tym roku nada koncerty polskich artystów.

I przyjedzie Patti Smith, która wykonuje na koncertach debiutancki album „Horses" w 40-lecie premiery. Trudno było ją pozyskać?

Z jej agentem rozmawiałem już wcześniej. Największym problemem są zawsze termin i mnogość zaproszeń, na początku sierpnia odbywa się w Europie kilkanaście ważnych festiwali. Cieszę się, że nasza marka się wzmocniła, a jubileuszowy koncert Patti zbiega się z jubileuszem. Możemy się spodziewać dużego wydarzenia.

Co chciałby pan jeszcze szczególnie polecić?

Zaczynamy od wystawy i koncertów poświęconych Studiu Eksperymentalnemu PR i TV. Zagrają mistrzowie awangardy: The Residents, noisowo-dronowy Sunn O))), electropopowa Susanne Sundfor, Jacek Sienkiewicz. Mick Harvey z The Bad Seeds wykona piosenki Serge'a Gainsbourga. Przyjedzie legendarny brytyjski RIDE, Xiu Xiu przypomni muzykę z serialu „Twin Peaks". Polecam też neosoulowy ILoveMakonnen, hiphopowy Run The Jewels, twórczynię feministycznego ruchu Riot Grrl Kahtleen Hanna z zespołem The Julie Ruin. Aktywni będą sponsorzy. Samsung zorganizuje strefę dla dzieci z nauką programowania. Grolsch otworzy kino pod gołym niebem, MasterCard zaprezentuje topowych didżejów, a PGE dorobek kultowych polskich wytwórni płytowych.

OFF wprowadził też programy pozamuzyczne, w tym literackie.

Przygotujemy je z pomocą Narodowego Centrum Kultury, Instytutu Książki i z udziałem Michała Nogasia. W naszej Kawiarni Literackiej odbędzie się m.in. spotkanie z minister Małgorzatą Omilanowską. Nowością będzie prezentacja burleski w ramach projektu Take It Off. Kuratorką całości jest matka polskiej burleski Betty Q, a wspierają nas NCK i amerykańska wytwórnia Sub Pop Records. Przywozi ze sobą gwiazdy gatunku z USA.

Był pan zaskoczony popularnością swojej solowej płyty „Składam się z ciągłych powtórzeń"?

Cieszę się, rozpoczynając karierę solową, wiedziałem, że otwierają się przede mną nowe możliwości, inne niż w Myslovitz, ale wiedziałem też, że wchodzę na niepewny grunt. Długo pracowałem nad tekstami, nie byłem pewny, czy nie są zbyt ciężkie, za trudne. Okazało się, że płyta ma świetne recenzje, bardzo dobrą sprzedaż i wielkie przeboje – „Syreny" czy „Beksę". W listopadzie zapraszam na specjalną trasę koncertową: 16 występów w wyjątkowych salach koncertowych – teatrach i filharmoniach, m.in. w katowickim NOSPR, Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu i Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie.

Widuje się pan z kolegami z Myslovitz?

Całe moje życie zawodowe i rodzinne koncentruje się w Katowicach, więc nie mamy okazji. Ale może spotkamy się na jakimś koncercie.

"Rzeczpospolita": OFF Festival odbędzie się już dziesiąty raz. Pamięta pan ten pierwszy?

Artur Rojek:
Zaczynałem w rodzinnych Mysłowicach, w kąpielisku Słupna. Nie miałem doświadczenia w organizacji. Wiedziałem jednak, że rynek jest trudny, brakuje zróżnicowania muzycznej oferty. To był czas Inwazji Mocy RMF FM i Lata z Radiem Zet, dlatego bilety nie mogły być drogie. Kosztowały 30 zł. Mój budżet był mikroskopijny. Kiedy poznałem stawki zagranicznych gwiazd, m.in. Iana Browna i Primal Scream, okazało się, że stać mnie na dwóch artystów i nic więcej. Zagrali więc głównie polscy. Dziś na festiwalu występuje 100 zespołów w ciągu trzech dni, a wśród nich duże światowe nazwiska. Gościmy co roku 15 tysięcy fanów, a marka festiwalu jest rozpoznawalna na świecie.

Jakie doświadczenie było najważniejsze w 2006 roku?


Zajmowałem się wszystkim, rozmawiałem z każdym współpracownikiem, z dostawcą jedzenia, wody czy przenośnych ubikacji. Jeden z nich powiedział mi: „Fajny ten twój festiwal. Niedrogi. 30 zł. Przyjechałem, fajna łąka, wypiłem piwko, zjadłem kiełbaskę". Poczułem, że nie o to mi chodzi, że muszę iść mocniej pod prąd oczekiwaniom, żeby OFF nie był imprezą dla przypadkowych ludzi.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla